Jak zapewne zauważyliście, w
lutym zebrałam się w sobie i wpadłam w czytelniczy wir wyzwaniowy.
Pomyślałam więc, żeby – idąc za ciosem – napisać coś o
demonicznym Leśmianie, a że i tak umyśliłam napisać co nieco o
„Topielcu”, pomyślałam: a czemu by nie w lutym?
lutym zebrałam się w sobie i wpadłam w czytelniczy wir wyzwaniowy.
Pomyślałam więc, żeby – idąc za ciosem – napisać coś o
demonicznym Leśmianie, a że i tak umyśliłam napisać co nieco o
„Topielcu”, pomyślałam: a czemu by nie w lutym?
W zwiewnych nurtach kostrzewy,
na leśnej polanie,
na leśnej polanie,
Gdzie się las upodobnia łące
niespodzianie,
niespodzianie,
Leżą zwłoki wędrowca,
zbędne sobie zwłoki.
zbędne sobie zwłoki.
Przewędrował świat cały z
obłoków w obłoki,
obłoków w obłoki,
Aż nagle w niecierpliwej
zapragnął żałobie
zapragnął żałobie
Zwiedzić duchem na przełaj
zieleń samą w sobie.
zieleń samą w sobie.
Wówczas demon zieleni
wszechleśnym powiewem
wszechleśnym powiewem
Ogarnął go, gdy w drodze
przystanął pod drzewem,
przystanął pod drzewem,
I wabił nieustannych
rozkwitów pośpiechem,
rozkwitów pośpiechem,
I nęcił ust zdyszanych
tajemnym bezśmiechem,
tajemnym bezśmiechem,
I czarował zniszczotą
wonnych niedowcieleń,
wonnych niedowcieleń,
I kusił coraz głębiej – w
tę zieleń, w tę zieleń!
tę zieleń, w tę zieleń!
A on biegł wybrzeżami coraz
innych światów,
innych światów,
Odczłowieczając duszę i
oddech wśród kwiatów,
oddech wśród kwiatów,
Aż zabrnął w takich jagód
rozdzwonione dzbany.
rozdzwonione dzbany.
W taką zamrocz paproci, w
takich cisz kurhany,
takich cisz kurhany,
W taki bezświat zarośli, w
taki bez brzask głuchy,
taki bez brzask głuchy,
W takich szumów ostatnie
kędyś zawieruchy,
kędyś zawieruchy,
Że leży oto martwy w stu
wiosen bezdeni,
wiosen bezdeni,
Cienisty, jak bór w borze –
topielec zieleni.
topielec zieleni.
![]() |
Tak właśnie wygląda kostrzewa. Źródło. |
Zobaczcie, ile tu jest świetnych
obrazów. Już sam początek: lekka, pierzasta trawa na polanie w
środku lasu (która jest przecież rodzajem leśnej łąki – jakoś
na to nigdy nie wpadłam, a to ciekawe), więc jest idyllicznie i
nagle, jak w dobrym kryminale: trup, od razu w trzecim wersie. W
dodatku lapidarnie podmiot liryczny nas informuje, że nikomu nie
zależało na tym człowieku, nie wiadomo skąd przyszedł, ale w
przemieszczaniu się został zatrzymany i oto leży, czy właściwie,
będąc ścisłym: leżą jego zwłoki.
obrazów. Już sam początek: lekka, pierzasta trawa na polanie w
środku lasu (która jest przecież rodzajem leśnej łąki – jakoś
na to nigdy nie wpadłam, a to ciekawe), więc jest idyllicznie i
nagle, jak w dobrym kryminale: trup, od razu w trzecim wersie. W
dodatku lapidarnie podmiot liryczny nas informuje, że nikomu nie
zależało na tym człowieku, nie wiadomo skąd przyszedł, ale w
przemieszczaniu się został zatrzymany i oto leży, czy właściwie,
będąc ścisłym: leżą jego zwłoki.
Bo pierwiastek cielesny i
duchowy, że tak to ujmę, są tutaj nieco bardziej skomplikowane. Bo
wiemy, że wędrowiec „przewędrował świat cały” –
okej, mówimy sobie, zdarza się – no ale co z tym, że „z
obłoków w obłoki”? Czy chodzi tylko o metaforę ludzkiego
życia (coś w rodzaju: przychodzimy na świat i nasza dusza zostaje
nam zesłana, a później wraca tam, skąd się wzięła?), czy może
jest w tym naszym wędrowcu coś niesamowitego? I stąd jego zwłoki
są zbędne, bo ciało nie jest mu już po prostu potrzebne?
duchowy, że tak to ujmę, są tutaj nieco bardziej skomplikowane. Bo
wiemy, że wędrowiec „przewędrował świat cały” –
okej, mówimy sobie, zdarza się – no ale co z tym, że „z
obłoków w obłoki”? Czy chodzi tylko o metaforę ludzkiego
życia (coś w rodzaju: przychodzimy na świat i nasza dusza zostaje
nam zesłana, a później wraca tam, skąd się wzięła?), czy może
jest w tym naszym wędrowcu coś niesamowitego? I stąd jego zwłoki
są zbędne, bo ciało nie jest mu już po prostu potrzebne?
No i pojawia się w końcu demon:
przywołany pragnieniem wędrowca, który był już wszędzie i
widział wszystko, a kusi go jedynie ta „zieleń sama w sobie”.
Demon, jak to demon, zjawia się, by kusić i namawiać, nagle, w
trakcie krótkiego przystanku. A kiedy już się zjawia, to mamy te
tak charakterystyczne dla Leśmiana neologizmy: zobaczcie chociażby
moją ulubioną „zniszczotę”, pieszczotę, która sprawia
ból i niszczy, albo „niedowcielenia”, ten nasz demon (a
kto wie, może i wędrowiec?) nigdy nie trzyma się jednego kształtu,
przeobraża się z jednego w drugi, zawsze nie do końca uchwytny.
przywołany pragnieniem wędrowca, który był już wszędzie i
widział wszystko, a kusi go jedynie ta „zieleń sama w sobie”.
Demon, jak to demon, zjawia się, by kusić i namawiać, nagle, w
trakcie krótkiego przystanku. A kiedy już się zjawia, to mamy te
tak charakterystyczne dla Leśmiana neologizmy: zobaczcie chociażby
moją ulubioną „zniszczotę”, pieszczotę, która sprawia
ból i niszczy, albo „niedowcielenia”, ten nasz demon (a
kto wie, może i wędrowiec?) nigdy nie trzyma się jednego kształtu,
przeobraża się z jednego w drugi, zawsze nie do końca uchwytny.
A z drugiej strony mamy tu dość
klasyczny obraz demona wśród zieloni wody, na pewno kojarzy Wam się
z wszelkich opowieści o wodnikach i utopcach, kuszących swoje
ofiary albo z wędrówki Froda i Sama po Martwych Bagnach. I kiedy
wędrowiec ściga demona, z kształtu w kształt, zatraca swoje
człowieczeństwo, formę-ciało zostawia na brzegu (wody? lasu?
wszak dobiegnie w końcu „w taką zamrocz paproci” i „w
taki bezświat zarośli”. Przywodzi mi to na myśl rozważania
Mickiewicza o leśnym mateczniku w „Panu Tadeuszu”, miejscu
na poły świętym, a trochę też demonicznym, gdzie drzemią siły
lasu.
klasyczny obraz demona wśród zieloni wody, na pewno kojarzy Wam się
z wszelkich opowieści o wodnikach i utopcach, kuszących swoje
ofiary albo z wędrówki Froda i Sama po Martwych Bagnach. I kiedy
wędrowiec ściga demona, z kształtu w kształt, zatraca swoje
człowieczeństwo, formę-ciało zostawia na brzegu (wody? lasu?
wszak dobiegnie w końcu „w taką zamrocz paproci” i „w
taki bezświat zarośli”. Przywodzi mi to na myśl rozważania
Mickiewicza o leśnym mateczniku w „Panu Tadeuszu”, miejscu
na poły świętym, a trochę też demonicznym, gdzie drzemią siły
lasu.
Nie jest więc wędrowiec
topielcem dosłownie, ale zatonął gdzieś w tych bezmiarach lasu.
Jednak trzeba się trzymać ścieżek, bo kto wie, co czyha z boku?
topielcem dosłownie, ale zatonął gdzieś w tych bezmiarach lasu.
Jednak trzeba się trzymać ścieżek, bo kto wie, co czyha z boku?
Comments
Lesmian byl wspanialym poeta tym wieksza szkoda, ze rok 2017 nie jest mu zadedykowany. Swietnie zaanalizowalas ten wiersz, pozdrawiam:)
Author
Na szczęście zawsze można urządzić sobie Rok Leśmiana na własną rękę :-). Dziękuję!
Leśmianowskie klimaty, Leśmianowskie neologizmy… uwielbiam! Zapewne słyszałaś Grechutę interpretującego wiersze Leśmiana?
Author
Tak, znam :-). Ze swojej strony, jeśli chodzi o Leśmiana muzycznego, bardzo polecam interpretacje Adama Struga! 🙂
"trup, od razu w trzeciej strofie". Ale czy na pewno miałaś na myśli strofę? 🙂
Mnie z tych neologizmów najbardziej podoba się "zamrocz". Wyobrażam sobie miejsce, gdzie zawsze jest ciemno, gdzie nigdy nie dochodzi promień słońca.
Author
A widzisz, dzięki — oczywiście chodziło mi o wers, już poprawiam! 🙂 "Zamrocz" też jest doskonała, wręcz widać, jak zapada tam ten cień i nigdy nie odchodzi.