Rok Leśmianowski #2 albo o „Topielcu” B. Leśmiana

Jak zapewne zauważyliście, w
lutym zebrałam się w sobie i wpadłam w czytelniczy wir wyzwaniowy.
Pomyślałam więc, żeby – idąc za ciosem – napisać coś o
demonicznym Leśmianie, a że i tak umyśliłam napisać co nieco o
„Topielcu”, pomyślałam: a czemu by nie w lutym?

W zwiewnych nurtach kostrzewy,
na leśnej polanie,

Gdzie się las upodobnia łące
niespodzianie,

Leżą zwłoki wędrowca,
zbędne sobie zwłoki.

Przewędrował świat cały z
obłoków w obłoki,

Aż nagle w niecierpliwej
zapragnął żałobie

Zwiedzić duchem na przełaj
zieleń samą w sobie.

Wówczas demon zieleni
wszechleśnym powiewem

Ogarnął go, gdy w drodze
przystanął pod drzewem,

I wabił nieustannych
rozkwitów pośpiechem,

I nęcił ust zdyszanych
tajemnym bezśmiechem,

I czarował zniszczotą
wonnych niedowcieleń,

I kusił coraz głębiej – w
tę zieleń, w tę zieleń!

A on biegł wybrzeżami coraz
innych światów,

Odczłowieczając duszę i
oddech wśród kwiatów,

Aż zabrnął w takich jagód
rozdzwonione dzbany.

W taką zamrocz paproci, w
takich cisz kurhany,

W taki bezświat zarośli, w
taki bez brzask głuchy,

W takich szumów ostatnie
kędyś zawieruchy,

Że leży oto martwy w stu
wiosen bezdeni,

Cienisty, jak bór w borze –
topielec zieleni.

Tak właśnie wygląda kostrzewa. Źródło.

Zobaczcie, ile tu jest świetnych
obrazów. Już sam początek: lekka, pierzasta trawa na polanie w
środku lasu (która jest przecież rodzajem leśnej łąki – jakoś
na to nigdy nie wpadłam, a to ciekawe), więc jest idyllicznie i
nagle, jak w dobrym kryminale: trup, od razu w trzecim wersie. W
dodatku lapidarnie podmiot liryczny nas informuje, że nikomu nie
zależało na tym człowieku, nie wiadomo skąd przyszedł, ale w
przemieszczaniu się został zatrzymany i oto leży, czy właściwie,
będąc ścisłym: leżą jego zwłoki.

Bo pierwiastek cielesny i
duchowy, że tak to ujmę, są tutaj nieco bardziej skomplikowane. Bo
wiemy, że wędrowiec „przewędrował świat cały” –
okej, mówimy sobie, zdarza się – no ale co z tym, że „z
obłoków w obłoki”? Czy chodzi tylko o metaforę ludzkiego
życia (coś w rodzaju: przychodzimy na świat i nasza dusza zostaje
nam zesłana, a później wraca tam, skąd się wzięła?), czy może
jest w tym naszym wędrowcu coś niesamowitego? I stąd jego zwłoki
są zbędne, bo ciało nie jest mu już po prostu potrzebne?

No i pojawia się w końcu demon:
przywołany pragnieniem wędrowca, który był już wszędzie i
widział wszystko, a kusi go jedynie ta „zieleń sama w sobie”.
Demon, jak to demon, zjawia się, by kusić i namawiać, nagle, w
trakcie krótkiego przystanku. A kiedy już się zjawia, to mamy te
tak charakterystyczne dla Leśmiana neologizmy: zobaczcie chociażby
moją ulubioną „zniszczotę”, pieszczotę, która sprawia
ból i niszczy, albo „niedowcielenia”, ten nasz demon (a
kto wie, może i wędrowiec?) nigdy nie trzyma się jednego kształtu,
przeobraża się z jednego w drugi, zawsze nie do końca uchwytny.

A z drugiej strony mamy tu dość
klasyczny obraz demona wśród zieloni wody, na pewno kojarzy Wam się
z wszelkich opowieści o wodnikach i utopcach, kuszących swoje
ofiary albo z wędrówki Froda i Sama po Martwych Bagnach. I kiedy
wędrowiec ściga demona, z kształtu w kształt, zatraca swoje
człowieczeństwo, formę-ciało zostawia na brzegu (wody? lasu?
wszak dobiegnie w końcu „w taką zamrocz paproci” i „w
taki bezświat zarośli”. Przywodzi mi to na myśl rozważania
Mickiewicza o leśnym mateczniku w „Panu Tadeuszu”, miejscu
na poły świętym, a trochę też demonicznym, gdzie drzemią siły
lasu.

Nie jest więc wędrowiec
topielcem dosłownie, ale zatonął gdzieś w tych bezmiarach lasu.
Jednak trzeba się trzymać ścieżek, bo kto wie, co czyha z boku?

Comments

  1. Kamilla

    Lesmian byl wspanialym poeta tym wieksza szkoda, ze rok 2017 nie jest mu zadedykowany. Swietnie zaanalizowalas ten wiersz, pozdrawiam:)

    1. Post
      Author
    1. Post
      Author
  2. Agnieszka Koczowniczka

    "trup, od razu w trzeciej strofie". Ale czy na pewno miałaś na myśli strofę? 🙂
    Mnie z tych neologizmów najbardziej podoba się "zamrocz". Wyobrażam sobie miejsce, gdzie zawsze jest ciemno, gdzie nigdy nie dochodzi promień słońca.

    1. Post
      Author
      admin

      A widzisz, dzięki — oczywiście chodziło mi o wers, już poprawiam! 🙂 "Zamrocz" też jest doskonała, wręcz widać, jak zapada tam ten cień i nigdy nie odchodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.