Biblioteka pisarzy żydowskich im. Michała Friedmana udostępniana
na Wolnych Lekturach kusi mnie już od dłuższego czasu, ale
wiadomo, jak to bywa. Ściąga się książki na czytnik, a potem
jakoś tak w kolejkę wpychają się inne… Ale w końcu
stwierdziłam, że okazja do przeczytania „Dybuka”
trafia się idealna, skoro w wyzwaniu „Klasyka grozy” szukamy
horrorów demonicznych. I tak spędziłam wieczór czytając legendę
dramatyczną, jak sam pisał o swoim dziele An-ski.
na Wolnych Lekturach kusi mnie już od dłuższego czasu, ale
wiadomo, jak to bywa. Ściąga się książki na czytnik, a potem
jakoś tak w kolejkę wpychają się inne… Ale w końcu
stwierdziłam, że okazja do przeczytania „Dybuka”
trafia się idealna, skoro w wyzwaniu „Klasyka grozy” szukamy
horrorów demonicznych. I tak spędziłam wieczór czytając legendę
dramatyczną, jak sam pisał o swoim dziele An-ski.
I są również błędne dusze, które nie mogąc znaleźć
odpoczynku, wstępują w obce, żywe ciało jako DYBUK i w ten sposób
osiągają swoje oczyszczenie.
odpoczynku, wstępują w obce, żywe ciało jako DYBUK i w ten sposób
osiągają swoje oczyszczenie.
O
czym to jest? Kiedy Chanan,
biedny student szkoły teologicznej, dowiaduje się, że jego
ukochana Lea wkrótce wyjdzie za mąż, umiera z rozpaczy. Na tym
jednak nie koniec, bo coś dziwnego zaczyna się dziać w dzień
wesela Lei: nim na miejsce przybędzie jej narzeczony, dziewczyna
ubłaga babkę, by pozwoliła jej na swój ślub zaprosić dusze
zmarłych. Babka ustępuje i tak Lea, prócz swych przodków,
zaprasza również Chanana.
czym to jest? Kiedy Chanan,
biedny student szkoły teologicznej, dowiaduje się, że jego
ukochana Lea wkrótce wyjdzie za mąż, umiera z rozpaczy. Na tym
jednak nie koniec, bo coś dziwnego zaczyna się dziać w dzień
wesela Lei: nim na miejsce przybędzie jej narzeczony, dziewczyna
ubłaga babkę, by pozwoliła jej na swój ślub zaprosić dusze
zmarłych. Babka ustępuje i tak Lea, prócz swych przodków,
zaprasza również Chanana.
Powiem
od razu: „Dybuka” czyta się niesamowicie. Co jest sporym
osiągnięciem jak na formę, w jakiej został napisany – bo
wiecie, „legenda dramatyczna” czy nie, ale to jednak dramat, a w
dramacie dysponujemy zasadniczo didaskaliami i tekstem przeznaczonym
do mówienia przez postaci. Zwykle więc, jeśli mówię, że dramat
czyta się niesamowicie, chodzi mi o doskonałość konstrukcji –
takie dramaty, które stwarzają swój własny klimat, wyczuwalny od
razu i powodujący, że (akurat w tym przypadku) po kręgosłupie
zaczynają nam chodzić dreszcze, nie są specjalnie liczne. A
„Dybuk” do nich należy. Że będzie niesamowicie, wiemy od
początku: An-ski wciąga nas w historię nocą, w bożnicy, w której
snują się zdesperowani modlący, ci, którzy na nich zarabiają i
ci, dla których przebywanie tam wiąże się z wykonywaną pracą.
Jednym z nich jest Chanan. Myślą, która go opętała, jest
poznanie tego, co nie zostało poznane, znalezienie innej drogi,
próba zrozumienia rzeczywistości inaczej niż dotychczas. Sądziłem
tylko, że nie ma takich zaklęć i takich bogomianów, aby można
było nimi wywołać Szatana, powie w pewnym momencie i
czytelnik już wie, że coś musi się stać.
od razu: „Dybuka” czyta się niesamowicie. Co jest sporym
osiągnięciem jak na formę, w jakiej został napisany – bo
wiecie, „legenda dramatyczna” czy nie, ale to jednak dramat, a w
dramacie dysponujemy zasadniczo didaskaliami i tekstem przeznaczonym
do mówienia przez postaci. Zwykle więc, jeśli mówię, że dramat
czyta się niesamowicie, chodzi mi o doskonałość konstrukcji –
takie dramaty, które stwarzają swój własny klimat, wyczuwalny od
razu i powodujący, że (akurat w tym przypadku) po kręgosłupie
zaczynają nam chodzić dreszcze, nie są specjalnie liczne. A
„Dybuk” do nich należy. Że będzie niesamowicie, wiemy od
początku: An-ski wciąga nas w historię nocą, w bożnicy, w której
snują się zdesperowani modlący, ci, którzy na nich zarabiają i
ci, dla których przebywanie tam wiąże się z wykonywaną pracą.
Jednym z nich jest Chanan. Myślą, która go opętała, jest
poznanie tego, co nie zostało poznane, znalezienie innej drogi,
próba zrozumienia rzeczywistości inaczej niż dotychczas. Sądziłem
tylko, że nie ma takich zaklęć i takich bogomianów, aby można
było nimi wywołać Szatana, powie w pewnym momencie i
czytelnik już wie, że coś musi się stać.
Ta
obsesja Chanana związana jest nie tylko z próbą przeniknięcia
przez osłony rzeczywistości – w „Dybuku” są one wyjątkowo
słabe, żywi i martwi istnieją w jednym świecie czy raczej
przechodzą w obie strony, jeśli dostaną taką możliwość – ale
również z chęcią zapewnienia sobie szczęścia na tym świecie.
To się jednak nie może udać, w obu przypadkach. Chociaż Chanan
próbuje argumentować za swoimi pomysłami – A kto stworzył
Szatana? Także Bóg. Szatan – to odwrotna strona Boga, a skoro
jest stroną Boga, musi zawierać w sobie świętość –
to racja będzie ostatecznie po stronie babki Lei, kiedy powie, że:
Złych duchów nie wolno nazywać po imieniu. Siedzą zaczajone we
wszystkich kątach, norach i szczelinach. Wszystko widzą, wszystko
słyszą i tylko czekają, aż ktoś wymówi ich plugawe imię. Wtedy
z miejsca wyskakują i rzucają się na człowieka. Tfu! Tfu! Tfu!
Kto by jednak, jak zwykle, słuchał przesądnych, starych babć?
A, jak zwykle, jednak trzeba było.
obsesja Chanana związana jest nie tylko z próbą przeniknięcia
przez osłony rzeczywistości – w „Dybuku” są one wyjątkowo
słabe, żywi i martwi istnieją w jednym świecie czy raczej
przechodzą w obie strony, jeśli dostaną taką możliwość – ale
również z chęcią zapewnienia sobie szczęścia na tym świecie.
To się jednak nie może udać, w obu przypadkach. Chociaż Chanan
próbuje argumentować za swoimi pomysłami – A kto stworzył
Szatana? Także Bóg. Szatan – to odwrotna strona Boga, a skoro
jest stroną Boga, musi zawierać w sobie świętość –
to racja będzie ostatecznie po stronie babki Lei, kiedy powie, że:
Złych duchów nie wolno nazywać po imieniu. Siedzą zaczajone we
wszystkich kątach, norach i szczelinach. Wszystko widzą, wszystko
słyszą i tylko czekają, aż ktoś wymówi ich plugawe imię. Wtedy
z miejsca wyskakują i rzucają się na człowieka. Tfu! Tfu! Tfu!
Kto by jednak, jak zwykle, słuchał przesądnych, starych babć?
A, jak zwykle, jednak trzeba było.
![]() |
No wyjątkowo podpasowało mi hasło wyzwaniowe tego miesiąca! |
„Dybuk”
obfituje nie tylko w bardzo dobrze napisane (i przetłumaczone), a
budzące gęsią skórkę sceny i dialogi, które są wieloznaczne,
ale równocześnie nie ma w nich takiego zamotania tajemnic, że
wolałoby się przejść koło nich obojętnie. W tej „legendzie
dramatycznej” jest też kilka wyrazistych postaci, którym się
współczuje i na które się złości, i które budzą grozę i
litość naraz, co wcale nie jest takie łatwe do osiągnięcia. Komu
kibicować w dialogu Chanana i cadyka, gdzie pierwszy chce pokazać
swoje racje, a drugi dysponując wiekiem i mądrością nie tyle go
potępia, co z rezygnacją konstatuje fakty:
obfituje nie tylko w bardzo dobrze napisane (i przetłumaczone), a
budzące gęsią skórkę sceny i dialogi, które są wieloznaczne,
ale równocześnie nie ma w nich takiego zamotania tajemnic, że
wolałoby się przejść koło nich obojętnie. W tej „legendzie
dramatycznej” jest też kilka wyrazistych postaci, którym się
współczuje i na które się złości, i które budzą grozę i
litość naraz, co wcale nie jest takie łatwe do osiągnięcia. Komu
kibicować w dialogu Chanana i cadyka, gdzie pierwszy chce pokazać
swoje racje, a drugi dysponując wiekiem i mądrością nie tyle go
potępia, co z rezygnacją konstatuje fakty:
– Jestem z
tych, którzy szukali nowych dróg.
– Nowych dróg
szukają ci, którzy zgubili prostą drogę.– Prosta jest
zbyt wąska.– Tak już ktoś
przed tobą powiedział i nie powrócił.
Wspomniałam
też o kruchej budowie rzeczywistości w dziele An-skiego. Bo
faktycznie, jak może być inaczej, kiedy na środku miejscowości
stoi mogiła zamordowanych w pogromie kochanków, których duchy
aktywnie uczestniczą w życiu żyjących? I jak inaczej nazwać
świat, gdzie na sąd nadal można wezwać umarłego? Tutaj An-ski
podpowiada całkiem ciekawe rozwiązania sceniczne: proste, a
równocześnie straszące, bo jednak chyba straszy nas najbardziej
to, co proste, jak duch ukryty za białym prześcieradłem. Taka
konstrukcja świata i zaświatów odbija się w samym myśleniu o
tytułowym dybuku, duszy, która wraca w ciało innej żyjącej
osoby, bo nie przeżyła swojego życia do końca: Człowiek rodzi
się przecież na długie, długie życie. A gdy umiera przed czasem,
to gdzie podziewa się jego nie przeżyte do końca życie? Jego
radość i jego cierpienie? Jego myśli, których z braku czasu nie
zdążył przemyśleć, jego czyny, których nie zdążył spełnić?
Gdzie wszystko się podziewa? Gdzie? I jest to straszne, i jest
to smutne jednocześnie. W dodatku autor wcale nie ułatwia nam
zadania, nie pokazuje, która strona sporu ma rację, ba, nie
pokazuje nawet, czy decyzja o uwolnieniu Lei-dybuka jest prawidłowa,
czy wręcz przeciwnie (z niebagatelną rolą samej Lei, znacznie
bardziej upodmiotowionej, niż mogłoby się w tych okolicznościach
wydawać… a może jednak nie? Może tak przez nią przemawia tylko
dybuk?).
też o kruchej budowie rzeczywistości w dziele An-skiego. Bo
faktycznie, jak może być inaczej, kiedy na środku miejscowości
stoi mogiła zamordowanych w pogromie kochanków, których duchy
aktywnie uczestniczą w życiu żyjących? I jak inaczej nazwać
świat, gdzie na sąd nadal można wezwać umarłego? Tutaj An-ski
podpowiada całkiem ciekawe rozwiązania sceniczne: proste, a
równocześnie straszące, bo jednak chyba straszy nas najbardziej
to, co proste, jak duch ukryty za białym prześcieradłem. Taka
konstrukcja świata i zaświatów odbija się w samym myśleniu o
tytułowym dybuku, duszy, która wraca w ciało innej żyjącej
osoby, bo nie przeżyła swojego życia do końca: Człowiek rodzi
się przecież na długie, długie życie. A gdy umiera przed czasem,
to gdzie podziewa się jego nie przeżyte do końca życie? Jego
radość i jego cierpienie? Jego myśli, których z braku czasu nie
zdążył przemyśleć, jego czyny, których nie zdążył spełnić?
Gdzie wszystko się podziewa? Gdzie? I jest to straszne, i jest
to smutne jednocześnie. W dodatku autor wcale nie ułatwia nam
zadania, nie pokazuje, która strona sporu ma rację, ba, nie
pokazuje nawet, czy decyzja o uwolnieniu Lei-dybuka jest prawidłowa,
czy wręcz przeciwnie (z niebagatelną rolą samej Lei, znacznie
bardziej upodmiotowionej, niż mogłoby się w tych okolicznościach
wydawać… a może jednak nie? Może tak przez nią przemawia tylko
dybuk?).
A
na zakończenie, nawiązując do tytułu wpisu, muszę powiedzieć,
że zachwycają mnie w „Dybuku” nawiązania – do „Wesela”,
które jak wiecie jest dla mnie ostatnio „książką o wszystkim”
i do Słowackiego, tej szczególnej aury, którą da się znaleźć i
w jego utworach dramatycznych – bo „Dybuk” jest też świetnie
pomyślany i skonstruowany. A co, myśleliście już, że o tym nie
napiszę? No cóż, musiałam chociaż wspomnieć.
na zakończenie, nawiązując do tytułu wpisu, muszę powiedzieć,
że zachwycają mnie w „Dybuku” nawiązania – do „Wesela”,
które jak wiecie jest dla mnie ostatnio „książką o wszystkim”
i do Słowackiego, tej szczególnej aury, którą da się znaleźć i
w jego utworach dramatycznych – bo „Dybuk” jest też świetnie
pomyślany i skonstruowany. A co, myśleliście już, że o tym nie
napiszę? No cóż, musiałam chociaż wspomnieć.
Ja
nie mam dokąd iść! Przede mną wszystkie drogi są zagrodzone i
wszystkie ścieżki zamknięte […]. Jest niebo i ziemia, istnieją
niezliczone światy i w żadnym z nich nie znalazło się miejsce dla
mnie.
nie mam dokąd iść! Przede mną wszystkie drogi są zagrodzone i
wszystkie ścieżki zamknięte […]. Jest niebo i ziemia, istnieją
niezliczone światy i w żadnym z nich nie znalazło się miejsce dla
mnie.
[Wszystkie cytaty pochodzą z wydania „Wolnych Lektur”, w przekładzie Michała Friedmana, czytajcie, warto!]
Comments
No koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Po Twoim opisie niezmiernie kojarzy mi się z "Demonem" w reżyserii Marcina Wrony, filmem który zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Właśnie temat dybuka, jest jednym z głównym wątków. N
Author
Tak! Tak, to idealnie trafiłaś, klimat jest podobny, a i sam "Demon" scenariuszowo musiał z "Dybuka" czerpać (swoją drogą też bardzo cenię ten film :-)). Także zdecydowanie — gdybyś chciała potem porównać wrażenia, to ja tu jestem, jakby co ;-).
Hah, to muszę spiąć cztery litery i przeczytać. Właśnie jak przeczytałam, to, co napisałaś to totalnie "Demon" mi się nasunął i masz rację, że scenarzysta i reżyser musieli z tej historii czerpać. Jejku, nawet nie wiesz jak się podjarałam, że jest inna osoba, która też Demona mocno ceni 🙂
Author
To jesteśmy w jednym klubie, dla mnie to jeden z najlepszych filmów ostatnich lat i strasznie mi się podobał — chociaż oczywiście bardzo się bałam. I w związku z tym "Dybuk" połączył dla mnie dwa dzieła, które bardzo cenię: "Demona" właśnie i "Wesele" Wyspiańskiego, z którego "Demon" też czerpał.
Tak tak tak, jak dobrze że to jest na Wolnych Lekturach, z drugiej strony źle mi się czyta na laptopie więc pewnie i tak zamówię to w Bibliotece Jagiellońskiej i będę udawać, że piszę z tego pracę naukową 😀 Nie wiem, czy dobrze osądziłam tą książkę, ale z twojej recenzji wynika, że porusza wszystkie moje ukochane wątki. Nie w tym znaczeniu, że lubię duchy jako zabawne, białe stworki, ale lubię eksperymenty z osnową rzeczywistości, nowymi ścieżkami i siłami nieczystymi. To na pewno będzie cudowna lektura, byleby nie po nocy – do takich książek potrzebuję jakiegoś prozaicznego otoczenia… Żeby za bardzo w te klimaty nie wpaść.
Author
Och, nie, zdecydowanie duchy (czy w ogóle: zaświat) u An-skiego nie jest wesoły i zabawny. Myślę, że powinien Ci się w takim razie "Dybuk" spodobać, a z racji tego, że to dramat, czyta się go też bardzo szybko — An-ski tak naprawdę sugeruje pewne kwestie, nie opisuje ich, choćby Chanana spotykamy właściwie na końcu jego mistycznej drogi. Jakbyś chciała potem przegadać wrażenia, zapraszam! 🙂
Na początku pomyślałem, że dosłownie "umiera z rozpaczy", co też byłoby ciekawą wersją wydarzeń. Wtedy mógłby być poltergeistem wyczyniającym swawole w dzień wesela Lei.
Author
Ale właściwie on umiera z rozpaczy… 😉 Natomiast wraca, i to jak, zupełnie nie do wyczyniania swawoli (tu powinnam chyba dostawić kolejny wielokropek, no, ale co za dużo, to niezdrowo ;-)).
Mój komentarz będzie potwornie przewidywalny. "Dybuka" czytałam dawno temu, zanim wybraliśmy się ze znajomymi na … (tak, tak) przedstawienie Warlikowskiego. Oczywiście, sztuka opiera się na połączeniu dwóch tekstów, inaczej Warlikowski nie byłby sobą. Nie była to inscenizacja, która mną wstrząsnęła, ale do dziś pamiętam Magdalenę Cielecką wciśniętą w szybę z przodu sceny.
Co do samego "Dybuka" czy może dybuka, to zastanawia mnie jego agresywność… bo w końcu by dożyć własne życie, zabiera je komuś innemu. Przerażające.
Author
Tak, to prawda, że w ogóle "Dybuk" teatralnie zdaje się być bardzo inspirujący cały czas (i to dobrze — ja się wcale po lekturze nie dziwię).
Natomiast co do agresywności dybuka: zgadzam się, ale z pewnym zastrzeżeniem przy dramacie An-skiego, gdzie to jest jednak duch kochanka, próbujący jakoś się zjednoczyć z kochanką. To jest bardzo ciekawie przeprowadzone, że my do końca nie wiemy, czy to happy end, czy wręcz odwrotnie i kto tu przez kogo przemawia i czego sobie życzy.
Przeczytałam w ramach punktu "dramat" mojego wyzwania czytelniczego. Mi szczególnie przypadły do gusty przypowieści opowiadane przez rabinów, np. ta o patrzeniu przez szybę na ludzi i w lustro na siebie oraz o człowieku chodzącym po linie. Sama mądrość!
Author
Super! Bardzo się cieszę :-). Mnie się ten kontrast takiej spokojnej, wyważonej, ale nieco — mogłoby się zdawać — przestarzałej mądrości z tym pędem do wiedzy, choćby zakazanej i niebezpiecznej, bardzo u An-skiego podobał również :-).