Czy macie tak czasem, że patrzycie na regał, patrzycie i nagle zauważacie, że coś tam jest nie tak? Może przypadkiem, może ktoś wyciągnął książkę i odłożył ją odwrotnie (albo Wy sami tak zrobiliście przez nieuwagę) — generalnie: odkrywacie, że coś nie gra?
Szukając inspiracji do dzisiejszego zdjęcia i podglądając tajne życie moich książek odkryłam, że — prawdopodobnie już od jakiegoś czasu — jeden z tomów sagi o wiedźminie wygląda nieco inaczej niż pozostałe…
To w „Chrzcie ognia” Geralt zostanie zgromiony za myślenie o sobie jako o samotnym wilku, ale jak widać sama książka niespecjalnie się tym przejęła i postanowiła zaakcentować swoją odmienność. Czasami to wydawnictwo woli narzucić nam jeden tom w nieco odmiennej szacie graficznej (zajrzyjcie na półki, założę się, że macie takie serie, w których jeden tom niepokojąco różni się od innych). Czasami to kwestia nieporozumienia. A czasami, być może, treść książki tak się manifestuje.
Kto wie?
Comments
Pomijając, zazdroszczę, że masz całego Wiedźmina w jednym wydaniu. Moje jest pomieszane. Mniej więcej pasuje, bo grzbiety białe, ale jednak.
Author
Uzupełniłam w zeszłym roku, odkrywszy w przypadkowo napotkanym antykwariacie brakujące tomy :). Wcześniej nie miałam wszystkich właśnie dlatego, że strasznie chciałam mieć w tym samym wydaniu — białym :).
Te książki chyba wiedzą co robią 😉
A co do różnie wydawanych tomów lub książek tego samego autora, to ja mam tak z Kingiem. Większość jego publikacji jest z jednego wydawnictwa, ale zachowałam i starsze wydania – z sentymentu. I raz mi się tak podoba – ta różnorodność na półce, raz trochę drażni 🙂
Author
Coś w tym jest! Raz człowiek sobie myśli "ha, jestem prawdziwym fanem, mam różne wydania, takie, jakie były, nic na pokaz", a potem "kurczę, ale to naprawdę średnio wygląda, jakieś takie nieuporządkowane" ;). Życie zbieracza serii w pigułce :D.
No oczywiście że to treść się tak manifestuje. Na jednej półce mam do tej pory cały rządek Chmielewskiej w jednym stylu i tylko Wszystko czerwone się wyłamuje, bo pasujące wydanie zostało pożyczone i nieoddane wiele lat temu
Author
Czyli coś w tym jest, że wychodzi z książki ta buntownicza treść, regał nie może spać spokojnie ;). Dobrze, że nie z każdej, bo są takie książki-buntowniczki, które aż strach byłoby trzymać w domu :D.
Moje również są ogromnie niesforne.Kategorycznie zabraniam im zbliżać się do dykty…a one i tak swoje.Tak ją chyba lubią…więc z samej chociażby sympatii nie powinny narażać jej na niebezpieczne wygięcie,a w konsekwencji – nawet pęknięcie!
Cóż począć?
Author
Ha, dykta! A co, kiedy zaczynają przeginać podstawy poszczególnych półek i robią się takie, hm, łódeczki?
Hmm nie jestem prawdziwym kolekcjonerem książek, gdyż rzadko kiedy jakaś seria wydawnicza tak mnie zachwyci, że kupuję całość. Mam kompletne pomieszanie z poplątaniem 😉 Czy mi się podoba? Jeśli w biblioteczce są lektury, do których chcę wracać jak najbardziej. Bardziej niż inne wydanie książki, denerwują mnie pozycje, które kompletnie nie przypadły mi do gustu i nie wiem co z nimi zrobić. Mam np taką Michalakową. Nie pytaj co mnie złego podkusiło. Dawno i nieprawda. Jeśli ktoś chce to z chęcią oddam 🙂
Author
Ja zwykle takie książki wymieniam, oddaję do biblioteki albo rozpytuję znajomych, czy ktoś nie chce (w końcu miło jest dostać książkę, niezależnie od tego, jaka to książka — opamiętanie przychodzi później ;)).
W przypadku Michalak nie ma co robić sobie wrogów, wśród przyjaciół 😛