Uwaga na ojców chrzestnych albo o „Dziadku do Orzechów” E. T. A. Hoffmanna

Trwają jeszcze Święta, a kiedy lepiej przeczytać okołoświąteczną lekturę, jeśli nie w Święta właśnie? To znaczy, oczywiście, można wyjść z założenia, że chce się przywołać ducha danego czasu w czasie zupełnie innym — jest to też rozwiązanie całkiem w porządku. Ale jakoś tak udało mi się tym razem przeczytać okolicznościowo, więc podzielę się wrażeniami. Ale może żeby nie było nudno, to zamiast Wam powiedzieć, czemu dobrze jest „Dziadka do Orzechów” przeczytać — na pewno znajdziecie teksty, które Was do tego zachęcą (a sam utwór jest dostępny przez Wolne Lektury, o tutaj) — powiem Wam, czemu po niego nie sięgać. Oczywiście intensywnie mrużąc oczy.

Tak dla odmiany nie rozwijam kolejnych punktów — niechże popałęta się nam tu trochę tajemnica, niedopowiedzenie i lakoniczna zachęta.
1. Trudno jest potem spojrzeć na Dziadka do Orzechów i pomyśleć: oto jest zwykły dziadek do orzechów, wezmę go i połupię orzechy. Zamiast tego zaczniecie się zastanawiać, czemu wygląda on jak wygląda i gdzie się podział syn tokarza lalek z sąsiedztwa.
2. Nabierzecie podejrzeń wobec dobrych intencji niezwykle pięknych księżniczek, które dziwnym trafem mają dość krótką pamięć.
3. Natychmiast poczujecie potrzebę posiadania kota. Co więcej, będziecie go głaskać, żeby mruczał. A jeśli macie dzieci, to będzie to najintensywniej rozmrukiwany kot w okolicy.
4. Zdrapiecie pozłotkę ze wszystkich orzechów, które pomalowaliście do świątecznych dekoracji, żeby sprawdzić, czy nie ma na nich jakichś znaków, tak na wszelki wypadek.
5. Na widok podgryzionych ciastek wpadniecie w lekką panikę. Nawet, jeśli kuzyn przyzna się w końcu, że to on je popodgryzał.
Zamiast obrazka.
 
6. Bicie zegara przełoży się na przyśpieszone bicie Waszego serca.
7. Ojciec chrzestny trochę się obrazi po tym, jak będziecie go pilnie lustrować wzrokiem.
8. Na jakiś czas zaczniecie raczej unikać słodyczy, żeby nie podzielić losu mieszkańców pewnego miasteczka. Czy może nawet dwóch, tyle że z różnych perspektyw. „Łasuch” przestanie się kojarzyć z miłym stanem najedzenia, a zacznie z zagrożeniem.
9. Sprawdzicie, czy zgadza się ilość ulubionych dodatków do jedzenia, żeby niczego nie przeoczyć.
10. Zabukujecie sobie bilet na wyjazd do Norymbergi.
Jeśli chcecie sprawdzić, jak w bardzo niepokojący sposób atmosferę świąteczną przywołuje E. T. A. Hoffmann i zobaczyć, o co właściwie chodzi, sprawdźcie sami. Powiastka jest króciutka, niezwykle klimatyczna, wcale nie taka baśniowa, a co do zakończenia mam jednak sporo ambiwalentnych uczuć. Dwie godzinki spokojnego czytania miną jak z bicza trzasnął! A sobie wpisuję „Dziadka…” pod, rzecz jasna, świąteczną kategorią.

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.