Powiedz mi, jaki masz regał… albo meble a osobowość czytelnicza

Jakiś czas temu zorientowałam się, że dawno nie było analizy czytelnictwa przez coś z otoczenia czytającego. Jakże to tak — pomyślałam — trzeba szybko naprawić ten błąd. Dlatego dzisiaj notka o tym, co może o naszych obyczajach powiedzieć regał. Wpis z gatunku tych żartobliwych, więc nie traktujcie go śmiertelnie poważnie (na co wskazuje choćby fakt, że większość z nas ma więcej niż jedno miejsce, gdzie trzyma książki).

Solidny regał po babci: lubisz myśleć o sobie jako o koneserze. Lubisz stare książki, choćby miały tylko stać na półce. Nie masz też nic przeciwko temu, żeby książki dobrze wyglądały — nawet więcej: jeśli odpowiednio się prezentują, tym lepiej, stanowi to wartość dodaną do fabuł, które zawierają. Jest z ciebie niezły postrach rodzinnych biblioteczek: niech się strzegą ci, którzy mają przekazywane z pokolenia na pokolenie woluminy albo książki, które dostali kiedyś w szkole, a które ty czytałeś u nich w wakacje. Na pewno w końcu będziesz usiłował ich przekonać, że najodpowiedniejsze dla nich miejsce to twój regał. Co jak co, ale podobieństwa się przyciągają, zatem skoro już masz ten regał, to teraz czas zebrać porządną rodzinną kolekcję książek. Mógłbyś wygłaszać wykłady na temat tego, jakie powieści czytano w drugiej klasie liceum w latach 70. Doskonale wiesz, w końcu znajdujesz cuda w starych egzemplarzach rodzinnych.
Minimalistyczny regał z IKEA: możesz być takim rodzajem czytelnika, któremu ten regał nie tylko pomaga trzymać książki w miejscu innym niż podłoga, ale i utrzymuje jako taki ład wizualny w pomieszczeniu. Z tego względu stara się kompletować książki pod rozmiar regałów. Ale możesz też być tym rodzajem czytelnika, który po prostu nie lubi trzymać książek na podłodze, a nie ma większych szans na inne rodzaje regałów, więc wybiera w miarę tanią opcję dostępną na rynku. Poza tym książki jak książki, ważne że można przed nimi postawić świeczkę, ramkę z ciekawym zdjęciem i popiersie wróbla moczącego nogi w kałamarzu. Trochę przeszkadza ci to potem w dojściu do samych książek, ale dla wróbla zrobisz wiele.
Znaleźny regał: masz za dużo książek, żeby bawić się w kupowanie regałów. Zamiast kupować regały, choćby najtańsze, wolisz siłę nabywczą przekierować na to, co na nich ustawisz. Dlatego w weekendy zwiedzasz altanki śmietnikowe, tyły targów staroci oraz piwnice znajomych. Ludzie potrafią pozbywać się prawdziwych skarbów, które po odkurzeniu, przetarciu papierem ściernym i nałożeniu farby stają się idealnym miejscem na twoje własne zbiory. Nie przeszkadza ci, że każdy regał masz z innej parafii, bo nieźle koresponduje to z twoimi zbiorami: nazywasz je przyjemnie eklektycznymi, a że czasami udaje ci się coś znaleźć przy okazji wyprawy po regał, to masz wzorową biblioteczkę z czasów PRL-u, sporo wydań klasycznych romansów po angielsku i najlepszy w okolicy przegląd kryminałów wydawanych w latach 90.

Regał zrobiony na zamówienie: swoją zbieraną latami kolekcję Agathy Christie postanowiłeś ostatnio oprawić u introligatora, żeby wyglądała tak samo. Nadal masz swoje wydanie „Encyklopedii XX wieku” w trzydziestu dwóch tomach w skórzanej oprawie, chociaż ostatni raz zajrzałeś do nich w podstawówce. Na wąskich półkach trzymasz serię z „głowami wawelskimi”, a obok serię z „Nike”. Na tych szerokich stoją w porządku alfabetycznym albumy. Nie trzeba dodawać, że książki napisane w danym języku ze sobą sąsiadują. Masz trochę pierwszych wydań, lubisz też zbierać dedykacje i autografy. Masz na regale odpowiednie przegródki na komiksy, płyty CD oraz tajemną skrytkę na kasety. Lubisz wielofunkcyjne rozwiązania, które dobrze dopasowują się do twoich potrzeb, więc jeśli już kupujesz książkę, to w dokładnie tym wydaniu, w jakim chciałeś ją mieć, nie bawisz się w kompromisy, nawet jeśli to oznacza, że spędzisz dekadę czekając na dodruk albo polowanie na allegro na to jedyne właściwe wydanie.

Nie masz regału: to nie regał, ale książki są istotne, poza tym nie masz w mieszkaniu za wiele miejsca, więc dostawiasz książki tam, gdzie się ono akurat znajdzie. Nie uważasz, żeby to było coś gorszącego — ulubione trzymasz blisko siebie, resztę znajdujesz od czasu do czasu w trakcie porządków albo kiedy potykasz się o nie po ciemku w drodze do łazienki. Nie wykluczasz, że sprawisz sobie kiedyś regał, ale nie spędza ci to snu z powiek. A poza tym naprawdę lubisz jak znalezienie książki cię zaskakuje. To sprawia, że wcale nie musisz ciągle znosić do domu kolejnych, żeby poczuć ten przyjemny dreszcz nowości.

Comments

    1. Post
      Author
  1. Moreni

    Ja mam chyba najbliżej do typu z Ikei.;)
    Acz marzy mi się notka z psychoanalizą typów czytelniczych na podstawie posiadanych zwierząt.;)

    1. Post
      Author
    2. Post
      Author
      admin

      @Moreni, super, mam już nawet pomysł — wpis będzie :D!
      @Tarnina, jak zwykle nie obiecuję, że trafię, ale zaprojektuję to tak, żeby dało się uwzględnić takie zmienne ;).

  2. Kami

    Nie mam regału tylko półki z IKEI. Bardzo sobie chwalę. W domu rodzinnym w swoim pokoju mam bardzo prosty robiony domowo regał. W swoim domu będę chciała mieć piękne oszklone regały na książki 🙂

    1. Post
      Author
      admin

      @Kami, a wiesz, że ja nie przepadam za oszklonymi regałami? To znaczy one są co prawda bardziej praktyczne (mnie kurzu), ale jakoś tak… Sama nie wiem, może to kwestia tego, że zawsze mi się wydawało, że lepiej tam wygląda ceramika :). Także pod tym względem jestem niepraktyczna :).

      @Agnieszka, no właśnie, już teraz widzę, że to niedopatrzenie :)!

    2. Post
      Author
    1. Post
      Author
      admin

      Mnie się jeszcze bardzo podoba pomysł podpatrzony u przyjaciół, żeby zrobić półki ze skrzynek poustawianych tak, że wyglądają jak półki :).

  3. Altti Anonim

    Zgłaszam interpelację: brak jest pozycji "sam robię własne regały". Wprawdzie "majsterkowicz" znajduje się teraz na liście zawodów ginących UNESCO zaraz pod "podczaszy" i "ludwisarz", ale cytując Annę Marię Jopek: "Ale jestem". 😉

    1. Post
      Author
      admin

      Niedopatrzenie! Naprawiam :).

      Sam robisz własne regały: Nikt nie będzie ci narzucał, gdzie trzymać książki, ani jak je ustawiać. Jeśli masz nastrój, przestawiasz swoją biblioteczkę kolorystycznie, kiedy indziej wolisz poukładać zbiory alfabetycznie. Wiesz, gdzie co stoi, niezależnie od układu, i to jest ważne. Tak samo jak to, skąd wzięła się w twoich zbiorach dana książka — przywiązujesz dużą wagę do tego, skąd się biorą, jesteś fanem dedykacji, także tych zrobionych przez innych w książkach, które przynosisz z antykwariatów. Mógłbyś równie długo, co fabułę, opowiadać historię danej książki: nie tylko, skąd ją masz, ale jak została napisana, co natchnęło autora i jak sytuuje się w jego dorobku. Kiedy nie czytasz, rozglądasz się po mieszkaniu w poszukiwaniu wolnej przestrzeni — w końcu ten kącik z palmą idealnie nadaje się, żeby jeszcze dostawić tam małą półkę na książki. Palma sobie jakoś poradzi.

  4. Olga Kowalska

    Kłamstwa i pomówienia totalne 😀 Jestem właścicielką jednego giganta i pomniejszych (pojedynczych) regałów IKEA i świeczek brak, książki leżą po trzy rzędy, nic nie ogarniam i czasami znajduję cuda po latach 😀 Pojemny potwór na dziesiątki tytułów i nawet nie trzeba dopasowywać wielkością 😉

    1. Post
      Author
      admin

      Bo może powinna być jeszcze kategoria "regał z IKEA traktowany jak regał innego rodzaju" ;). Czy może w ogóle "jaki masz regał i jak go wykorzystujesz" ;). To swoją drogą ciekawe, bo mam jeden regał z IKEI, ma już lata, trochę się rozpada, ale dzielne służy, chociaż nie jest zbyt duży. Ale trzymam na nim jedną świeczkę! 😉

  5. asaszan

    Ech, doczytuję powoli, bo długą przerwę miałam w blogach ze względu na wejście w posiadanie kota 🙂 Albo raczej ze względu na kota wejście w posiadanie mnie 🙂
    Temat regałów jest mi bliski – ciągle ich brakuje. Po wyprowadzce od rodziców książki miałam w 12 ponumerowanych i opisanych pudłach, do tego na biurku spis tytułami i drugi autorami z odnośnikiem do właściwego pudła. Tata w końcu się ulitował i zrobił mi na wymiar trzy regały do sufitu, dokładnie pod moje potrzeby. Po przeprowadzce poślubnej zmieniła mi się koncepcja kolorystyczna mieszkania i wiele razy chciałam je wymienić na białe, ale te są tak idealnie pojemne, że w życiu nie pomieszczę zawartości na popularnym i przystępnym cenowo billy. Więc stoją. Ostatnio przełożyłam część książek na szczyt pod sufit, ale to i tak nie rozwiązało problemu braku miejsca 🙂
    Do tego jakieś dwa lata temu nabyłam inny ikeowski regał do dużego pokoju. Jego ogromną zaletą są drzwi i możliwość ustawienia książek w dwóch rzędach. Obiecywałam sobie, że nigdy tego nie zrobię, ale ograniczona przestrzeń zmieniła mi poglądy. I jakaż to radość, kiedy odnajdzie się coś zapomnianego w tylnym rzędzie 🙂 Najnowszym pomysłem są półki do zdjęć (też ze szwedzkiego sklepu, a jakże), które pełnią rolę wystawki dla syna. Taki zachęcacz do lektury, książka stoi przodem, widać okładkę, a nie tylko grzbiet, łatwiej się zainteresować. Ale też są już pełne i jedne książki zasłaniają drugie. I teraz pojawił się problem nierozwiązywalny – nie "jaki regał", tylko "gdzie go postawić"…

    1. Post
      Author
      admin

      Kota! No tak, to jest pewna rewolucja, ale mam nadzieję, że bezkrwawa i że się już dogadujecie :).

      O rety, zazdroszczę systematyczności, dla mnie książki w pudłach to zawsze jest wielka niespodzianka i dowód, jak słabą mam czasami pamięć (inna sprawa, że od jakiegoś czasu udaje mi się trzymać je poza pudłami, choć w różnych domach ;)). I bardzo się zgadzam co do radości, których może dostarczyć drugi rząd książek od czasu do czasu ;).

      Bardzo podoba mi się ten pomysł z "zachęcaczem", książka zawsze jest na wierzchu i widać, co akurat ma nas zachęcać. Ale tak się zastanawiam, czy tak ustawione książki czasami nie spadają?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.