Słuchajcie,
skasowało mi się pół napisanego wpisu. Tak. Troszkę się
zdenerwowałam, więc pomyślałam, że nie będę od razu siadała
do niego znowu, ale wymyślę coś innego, żeby sobie po tym
skasowaniu poprawić humor. Więc znalazłam tag idealny na ten czas,
czyli początek nowego sezonu „Doctora Who”. I się nominowałam,
a co.
skasowało mi się pół napisanego wpisu. Tak. Troszkę się
zdenerwowałam, więc pomyślałam, że nie będę od razu siadała
do niego znowu, ale wymyślę coś innego, żeby sobie po tym
skasowaniu poprawić humor. Więc znalazłam tag idealny na ten czas,
czyli początek nowego sezonu „Doctora Who”. I się nominowałam,
a co.
(Book
Tag znalazłam za pomocą wujka google’a, ale zdaje się, że autorką
jest autorka Novels and Nonsense)
Tag znalazłam za pomocą wujka google’a, ale zdaje się, że autorką
jest autorka Novels and Nonsense)
1.
Twoja ulubiona
pierwsza książka z serii?
pierwsza książka z serii?
Wyszłam z
założenia, że chodzi o taką książkę, która mnie zachwyciła,
a potem w serii okazało się, że nie ma czegoś aż tak mnie
zachwycającego. W takim razie wskazałabym „Akademię Pana
Kleksa”, bo już ani luźno z nią związane „Podróże…”,
ani też – mimo tytułu – „Tryumf…” nie zastały ciepłego
miejsca w moim sercu. Zastanawiam się czemu i dochodzę do wniosku,
że może w dzieciństwie brakowało mi tam jakoś oczywistego happy
endu i takich rozwiązań „ku pokrzepieniu”? A co za tym idzie –
powinnam to sobie odświeżyć i zobaczyć, jak jest teraz. Na drugim
miejscu właściwie nawet nie seria, ale czytałam w tym starym
trzytomowym wydaniu: „Jonathan Strange i pan Norrell”. Pierwszy
tom, który wypożyczyłam z biblioteki w piątek tak mnie wciągnął,
że plułam sobie w brodę, że nie wzięłam za jednym zamachem
całości i teraz muszę czekać do poniedziałku. Poniedziałek
przyszedł, wzięłam kolejne dwa – drugi był niczego sobie – aż
doczytałam do końca i byłam bardzo rozczarowana, zwłaszcza tym,
co autorka postanowiła w wątku ukochanej Strange’a.
założenia, że chodzi o taką książkę, która mnie zachwyciła,
a potem w serii okazało się, że nie ma czegoś aż tak mnie
zachwycającego. W takim razie wskazałabym „Akademię Pana
Kleksa”, bo już ani luźno z nią związane „Podróże…”,
ani też – mimo tytułu – „Tryumf…” nie zastały ciepłego
miejsca w moim sercu. Zastanawiam się czemu i dochodzę do wniosku,
że może w dzieciństwie brakowało mi tam jakoś oczywistego happy
endu i takich rozwiązań „ku pokrzepieniu”? A co za tym idzie –
powinnam to sobie odświeżyć i zobaczyć, jak jest teraz. Na drugim
miejscu właściwie nawet nie seria, ale czytałam w tym starym
trzytomowym wydaniu: „Jonathan Strange i pan Norrell”. Pierwszy
tom, który wypożyczyłam z biblioteki w piątek tak mnie wciągnął,
że plułam sobie w brodę, że nie wzięłam za jednym zamachem
całości i teraz muszę czekać do poniedziałku. Poniedziałek
przyszedł, wzięłam kolejne dwa – drugi był niczego sobie – aż
doczytałam do końca i byłam bardzo rozczarowana, zwłaszcza tym,
co autorka postanowiła w wątku ukochanej Strange’a.
Trochę nieładnie, ale będą sami nowi Doktorzy przyłapani na czytaniu. Na tumblrze.
2.
Ulubiony sequel?
Właściwie
nie wiem, czy da się to nazwać sequelem, ale jako że
traktuję opowiadania i sagę hurtem, to wskazałabym na „Miecz
przeznaczenia”. Na pewno wolę go od „Ostatniego życzenia”,
ale swój wpływ ma tu też to, że „Miecz…” miałam na
własność (rozpada się już, staruszek) i czytałam niemożliwie
dużo razy (a raz nawet na konkursie recytatorskim recytowałam
fragment! Odkryłam to ostatnio zastanawiając się, czemu mam
zakreślony taki wielki kawałek tekstu w środku). I chociaż
ostatnio przy powtórce „Wiecznego ognia” jakoś tak pomyślałam
sobie, że urok słabnie, to nabywając podczas wojaży po Gdańsku
brakujące tomy (w tym „Ostatnie życzenie” właśnie, które w
ogóle przeczytałam jako przedostatnie bodajże przy moich
przygodach z wiedźminem) poczułam, że jednak kurczę, wiedźmin to
wiedźmin (a niedługo pierwszy dodatek do gry wychodzi!). Ach, no i
jeszcze drugi tom przygód dzielnego serowara, „Znikający karzeł”
J. Blaylocka – ach, ten Sikorsky!
nie wiem, czy da się to nazwać sequelem, ale jako że
traktuję opowiadania i sagę hurtem, to wskazałabym na „Miecz
przeznaczenia”. Na pewno wolę go od „Ostatniego życzenia”,
ale swój wpływ ma tu też to, że „Miecz…” miałam na
własność (rozpada się już, staruszek) i czytałam niemożliwie
dużo razy (a raz nawet na konkursie recytatorskim recytowałam
fragment! Odkryłam to ostatnio zastanawiając się, czemu mam
zakreślony taki wielki kawałek tekstu w środku). I chociaż
ostatnio przy powtórce „Wiecznego ognia” jakoś tak pomyślałam
sobie, że urok słabnie, to nabywając podczas wojaży po Gdańsku
brakujące tomy (w tym „Ostatnie życzenie” właśnie, które w
ogóle przeczytałam jako przedostatnie bodajże przy moich
przygodach z wiedźminem) poczułam, że jednak kurczę, wiedźmin to
wiedźmin (a niedługo pierwszy dodatek do gry wychodzi!). Ach, no i
jeszcze drugi tom przygód dzielnego serowara, „Znikający karzeł”
J. Blaylocka – ach, ten Sikorsky!
3.
Jaka jest twoja
ulubiona trylogia?
ulubiona trylogia?
Trylogia nymburska, oczywiście! Tu zwycięzca może być tylko jeden, aczkolwiek nie
jest to znowu taka trylogia w ścisłym sensie, a raczej trzy książki
powiązane ze sobą tematycznie. Ale za to jak powiązane! W końcu
to Hrabal. Jeśli marzy Wam się wycieczka do melancholijnej
mieściny, gdzie czas się zatrzymał – i to może być dobre bądź
złe, w zależności od oczekiwań – ale gdzie historia mimo
wszystko przyszła i została, to koniecznie sprawcie sobie „Taką
piękną żałobę” na początek, a później już pójdzie.
jest to znowu taka trylogia w ścisłym sensie, a raczej trzy książki
powiązane ze sobą tematycznie. Ale za to jak powiązane! W końcu
to Hrabal. Jeśli marzy Wam się wycieczka do melancholijnej
mieściny, gdzie czas się zatrzymał – i to może być dobre bądź
złe, w zależności od oczekiwań – ale gdzie historia mimo
wszystko przyszła i została, to koniecznie sprawcie sobie „Taką
piękną żałobę” na początek, a później już pójdzie.
4.
Najbardziej
kolorowa książka, jaką posiadasz?
kolorowa książka, jaką posiadasz?
Hm,
trudne pytanie, ale zapytałam Domownika i on jednoznacznie wskazał
na kompletowaną przeze mnie serię kwiatową Świata Książki
(chodzi o powieści Austen, Gaskell i sióstr Bronte). Bardzo, bardzo
podobają mi się te okładki i to chyba jest jedyny moment, w którym
nie taki znowu duży druk nie powstrzymuje mnie przed sprawieniem
sobie książki z tej serii. A na drugim miejscu znajdzie się seria
książek Arthura Haileya o Detroit, którą sprezentowałam niedawno
mojemu Domownikowi właśnie, który zbiera powieści dziejące się
w Detroit. O samych książkach nic nie mogę powiedzieć, bo ich nie
czytałam, ale dostałam całą ich furę za kwotę dwóch złotych
pięćdziesięciu groszy, bo pan w antykwariacie, jak zobaczył, że
szukam Haileyów powiedział: „a nie chce pani paczki?”.
Oczywiście, że chciałam. W końcu jak tu nie kupić, kiedy takie
tanie.
trudne pytanie, ale zapytałam Domownika i on jednoznacznie wskazał
na kompletowaną przeze mnie serię kwiatową Świata Książki
(chodzi o powieści Austen, Gaskell i sióstr Bronte). Bardzo, bardzo
podobają mi się te okładki i to chyba jest jedyny moment, w którym
nie taki znowu duży druk nie powstrzymuje mnie przed sprawieniem
sobie książki z tej serii. A na drugim miejscu znajdzie się seria
książek Arthura Haileya o Detroit, którą sprezentowałam niedawno
mojemu Domownikowi właśnie, który zbiera powieści dziejące się
w Detroit. O samych książkach nic nie mogę powiedzieć, bo ich nie
czytałam, ale dostałam całą ich furę za kwotę dwóch złotych
pięćdziesięciu groszy, bo pan w antykwariacie, jak zobaczył, że
szukam Haileyów powiedział: „a nie chce pani paczki?”.
Oczywiście, że chciałam. W końcu jak tu nie kupić, kiedy takie
tanie.
5.
Czy czytałaś
jakąś powieść, w której dużą rolę odgrywa sport?
jakąś powieść, w której dużą rolę odgrywa sport?
Przychodzi
mi na myśl czytany dawno temu „Dysk olimpijski” Jana
Parandowskiego. Sport musiał tam odkrywać dużą rolę, ale powiem
szczerze, że słabo pamiętam już fabułę. Miałam może z
dziesięć lat, byłam dziką fanką mitów greckich i „Dysk…”
jakoś tak naturalnie znalazł się na mojej liście lektur, ale
chyba nie zrobił zbyt wielkiego wrażenia.
mi na myśl czytany dawno temu „Dysk olimpijski” Jana
Parandowskiego. Sport musiał tam odkrywać dużą rolę, ale powiem
szczerze, że słabo pamiętam już fabułę. Miałam może z
dziesięć lat, byłam dziką fanką mitów greckich i „Dysk…”
jakoś tak naturalnie znalazł się na mojej liście lektur, ale
chyba nie zrobił zbyt wielkiego wrażenia.
6.
W której
czytanej przez ciebie książce występuje superpotężny czarny
charakter?
czytanej przez ciebie książce występuje superpotężny czarny
charakter?
„Korona
śniegu i krwi”. Mechtylda Askańska. No sami powiedzcie, nie
denerwowało Was, że ona tak sobie hasa niemalże mogąc wszystko?
Denerwowało mnie to strasznie, bo miałam takie poczucie
nierównowagi między „tymi dobrymi” a Mechtyldą właśnie.
Dodatkowo, jak wiadomo, Cherezińska dodaje bohaterce mnóstwo
umiejętności i zupełny niemal brak skrupułów, więc bohaterka
się może wyszumieć. I w sumie dlatego rozczarowała mnie ona tak
bardzo w „Niewidzialnej koronie”, gdzie właściwie nagle cały
jej zły urok się kurczy, a poskramia ją lokalna piastowska Mary
Sue. Ech.
śniegu i krwi”. Mechtylda Askańska. No sami powiedzcie, nie
denerwowało Was, że ona tak sobie hasa niemalże mogąc wszystko?
Denerwowało mnie to strasznie, bo miałam takie poczucie
nierównowagi między „tymi dobrymi” a Mechtyldą właśnie.
Dodatkowo, jak wiadomo, Cherezińska dodaje bohaterce mnóstwo
umiejętności i zupełny niemal brak skrupułów, więc bohaterka
się może wyszumieć. I w sumie dlatego rozczarowała mnie ona tak
bardzo w „Niewidzialnej koronie”, gdzie właściwie nagle cały
jej zły urok się kurczy, a poskramia ją lokalna piastowska Mary
Sue. Ech.
Tu zupełnie przypadkowe zdjęcie Doktora,
który czyta. W końcu o czytanie chodzi. Źródło.
7.
Czy masz swoją
ulubioną powieść w ponurych klimatach?
ulubioną powieść w ponurych klimatach?
Zależy
jak rozumieć te ponure klimaty (a jako że sama sobie te pytania
przekładałam, to cóż, rozumiem je przeróżnie). Z ponurych
społecznie klimatów zawsze, ku mojemu zaskoczeniu, wciągają mnie
powieści Zoli, podobnie Jelinek, od „Wykluczonych” nie mogłam
się oderwać. Z drugiej strony można by przecież uznać, że saga o Amberytach Zelaznego
jest szalenie ponura, skoro każdy bohater tylko czeka na stosowną
okoliczność, żeby wbić innym nóż w plecy. No i ponury w sensie
spooky jest mój ostatnio ulubiony pisarz, czyli M. R. James. Także coś by się znalazło, chociaż takich jednoznacznie
ponurych, trudnych w odbiorze powieści zwykle nie klasyfikuję jako
ulubionych – bo sięgając po nie w trudnym czasie nie zaznam
raczej pocieszenia.
jak rozumieć te ponure klimaty (a jako że sama sobie te pytania
przekładałam, to cóż, rozumiem je przeróżnie). Z ponurych
społecznie klimatów zawsze, ku mojemu zaskoczeniu, wciągają mnie
powieści Zoli, podobnie Jelinek, od „Wykluczonych” nie mogłam
się oderwać. Z drugiej strony można by przecież uznać, że saga o Amberytach Zelaznego
jest szalenie ponura, skoro każdy bohater tylko czeka na stosowną
okoliczność, żeby wbić innym nóż w plecy. No i ponury w sensie
spooky jest mój ostatnio ulubiony pisarz, czyli M. R. James. Także coś by się znalazło, chociaż takich jednoznacznie
ponurych, trudnych w odbiorze powieści zwykle nie klasyfikuję jako
ulubionych – bo sięgając po nie w trudnym czasie nie zaznam
raczej pocieszenia.
8.
Twój ulubiony
romans albo powieść z wątkami romantycznymi?
romans albo powieść z wątkami romantycznymi?
Saga
o Ludziach Lodu, oczywiście. Pisałam Wam już o mojej nastoletniej fascynacji tą serią, właśnie chyba na zasadzie „o rety, wiem, że to nie są dobre
książki, ale co będzie dalej?!”. Romansów jest ci tam od groma
i ciut, ciut, jako że w gruncie rzeczy wokół tego kręci się
akcja (wiemy, wiemy, że wokół starożytnej klątwy, ale serio,
wokół romansowania na tle starożytnej klątwy). Także nie będę
się krygowała, to mi jako pierwsze przychodzi na myśl.
War
Doctor
Doctor
Czy jest taka
książka, o której przeczytaniu wolałabyś zapomnieć?
książka, o której przeczytaniu wolałabyś zapomnieć?
Właściwie
to lubię pamiętać o książkach, które przeczytałam, bo uważam,
że i ze „złych” czerpie się jakąś wiedzę i umiejętności,
w najgorszym wypadku anegdoty do opowiadania na kolacji ze znajomymi.
Niemniej jakbym już miała wybierać to padłoby na „Pierwszy
seks” Melvina Burgessa. I to nawet nie na całą powieść, bo
szczerze mówiąc głównej intrygi już niemal w ogóle nie
pamiętam, natomiast jest tam sporo scen, które działają na
zasadzie „jak coś zobaczysz, to nie możesz odzobaczyć” i wcale
bym się nie martwiła, wypuszczając z pamięci serię popijaw i
szukania odpowiednich narządów. No i, o czym wspominam przy każdej
okazji, kciuk w zlewie z opowiadania Stephena Kinga, też bym z
chęcią oddała w dobre ręce, bo jak tak sobie o tym czasem
człowiek przypomni przy myciu zębów, to groza.
to lubię pamiętać o książkach, które przeczytałam, bo uważam,
że i ze „złych” czerpie się jakąś wiedzę i umiejętności,
w najgorszym wypadku anegdoty do opowiadania na kolacji ze znajomymi.
Niemniej jakbym już miała wybierać to padłoby na „Pierwszy
seks” Melvina Burgessa. I to nawet nie na całą powieść, bo
szczerze mówiąc głównej intrygi już niemal w ogóle nie
pamiętam, natomiast jest tam sporo scen, które działają na
zasadzie „jak coś zobaczysz, to nie możesz odzobaczyć” i wcale
bym się nie martwiła, wypuszczając z pamięci serię popijaw i
szukania odpowiednich narządów. No i, o czym wspominam przy każdej
okazji, kciuk w zlewie z opowiadania Stephena Kinga, też bym z
chęcią oddała w dobre ręce, bo jak tak sobie o tym czasem
człowiek przypomni przy myciu zębów, to groza.
9.
Która książka
spowodowała, że zdecydowałaś się dać drugą szansę gatunkowi
albo serii?
spowodowała, że zdecydowałaś się dać drugą szansę gatunkowi
albo serii?
Oczywiście,
że opowiem tu o Lemie! Bo gdyby nie to, że przyznałam się kiedyś,
jaką traumę mi wyrządził pilot Pirx, nie zostałabym zachęcona
do sięgnięcia po Lema, a jakbym nie sięgnęła, to bym była
biedną Pyzą, bo to doskonały pisarz jest. Przez dwie pierwsze
powieści przeszłam lekkim krokiem i bez rozpływania się, za to
„Obłok Magellana”
już zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i stwierdziłam, że z
tego mojego czytania Lema to jednak coś będzie. Także
powiedziałabym, że „Obłok…” właśnie. A inna sprawa, że
zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że gatunkowo czytam dużo
bardziej różnorodnie niż jeszcze 10 lat temu. Pewnie to też
kwestia lepiej zaopatrzonych bibliotek w pobliżu, ale i szwendania
się po miejscach w Sieci, gdzie książki polecają.
że opowiem tu o Lemie! Bo gdyby nie to, że przyznałam się kiedyś,
jaką traumę mi wyrządził pilot Pirx, nie zostałabym zachęcona
do sięgnięcia po Lema, a jakbym nie sięgnęła, to bym była
biedną Pyzą, bo to doskonały pisarz jest. Przez dwie pierwsze
powieści przeszłam lekkim krokiem i bez rozpływania się, za to
„Obłok Magellana”
już zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i stwierdziłam, że z
tego mojego czytania Lema to jednak coś będzie. Także
powiedziałabym, że „Obłok…” właśnie. A inna sprawa, że
zdałam sobie ostatnio sprawę z tego, że gatunkowo czytam dużo
bardziej różnorodnie niż jeszcze 10 lat temu. Pewnie to też
kwestia lepiej zaopatrzonych bibliotek w pobliżu, ale i szwendania
się po miejscach w Sieci, gdzie książki polecają.
A tak na marginesie, gdyby Lem napisał scenariusz do jakiegoś odcinka Doktora, byłoby cudownie. Jakiż to by był odcinek! W końcu wiecie, Ijon Tichy ma dla mnie wiele cech Doktora.
10.
Twoja ulubiona z
bardzo popularnych ostatnimi czasy książek-bestsellerów?
bardzo popularnych ostatnimi czasy książek-bestsellerów?
Aż
zajrzałam na różne listy bestsellerów i nie mogłam nic znaleźć
(taka ze mnie narzekająca Pyza), aż wpadłam na to, że jest jeden
bestseller, który uważam za znakomitą książkę: „Jadłonomia”
Marty Dymek. Pisałam o niej krótko w styczniu
i nic się od tamtej pory nie zmieniło. A przepis na babę ganush
polecam wszystkim. Przy czym książka jest ozdobiona ślicznymi
zdjęciami, dobrze i bez zadęcia napisana, nic tylko rzucić
wszystko i gotować.
zajrzałam na różne listy bestsellerów i nie mogłam nic znaleźć
(taka ze mnie narzekająca Pyza), aż wpadłam na to, że jest jeden
bestseller, który uważam za znakomitą książkę: „Jadłonomia”
Marty Dymek. Pisałam o niej krótko w styczniu
i nic się od tamtej pory nie zmieniło. A przepis na babę ganush
polecam wszystkim. Przy czym książka jest ozdobiona ślicznymi
zdjęciami, dobrze i bez zadęcia napisana, nic tylko rzucić
wszystko i gotować.
11.
Twoja ulubiona
powieść dla dzieci i/lub młodzieży?
powieść dla dzieci i/lub młodzieży?
Nie
będę po raz kolejny mówiła, że „Dzieci z Bullerbyn”, więc
wybiorę może coś innego, tak dla urozmaicenia. Hm… W takim razie
postawię na coś innego – regularnie swego czasu przeze mnie
czytanego „Hobbita”. Wspominałam kiedyś, że w okolicach
Sobótki wracałam do przygód Bilba przez lata, potem jakoś
przestałam, ale wróciłam po powrocie z kina z pierwszej części
Jacksonowskiego „Hobbita” i nic a nic ta powieść nie straciła
ze swojego uroku. Nadal jest dowcipna, pięknie miesza wątki
baśniowe z autorskimi pomysłami Tolkiena, a do tego wydaje mi się
jakaś taka przytulna. No i ciasto z kminkiem, co to myślałam, że
było jabłecznikiem, więc wiadomo.
będę po raz kolejny mówiła, że „Dzieci z Bullerbyn”, więc
wybiorę może coś innego, tak dla urozmaicenia. Hm… W takim razie
postawię na coś innego – regularnie swego czasu przeze mnie
czytanego „Hobbita”. Wspominałam kiedyś, że w okolicach
Sobótki wracałam do przygód Bilba przez lata, potem jakoś
przestałam, ale wróciłam po powrocie z kina z pierwszej części
Jacksonowskiego „Hobbita” i nic a nic ta powieść nie straciła
ze swojego uroku. Nadal jest dowcipna, pięknie miesza wątki
baśniowe z autorskimi pomysłami Tolkiena, a do tego wydaje mi się
jakaś taka przytulna. No i ciasto z kminkiem, co to myślałam, że
było jabłecznikiem, więc wiadomo.
12.
Na wydanie jakiej
książki aktualnie czekasz?
książki aktualnie czekasz?
Właściwie jedynym
pisarzem, którego książki kupuję w dniu premiery, jest Terry
Pratchett, więc to oczywiste, że czekam na polskie wydanie
„Sheperd’s Crown”. Właściwie uświadomiłam sobie jakiś czas
temu, że właśnie polskie wydania Pratchetta są dla mnie jakieś
takie… podstawowe. Może dlatego, że mam po prostu połowę Dysku
zgromadzoną po polsku, może dlatego, że bardzo lubię tłumaczenia
Piotra W. Cholewy, a może z jeszcze jakiegoś nieuświadamianego
powodu – nie wiem. Niemniej: czekam. Trochę ze smutkiem, bo to
jednak tom ostatni, a trochę z nadzieją, bo bardzo lubię Tiffany.
Zobaczymy.
pisarzem, którego książki kupuję w dniu premiery, jest Terry
Pratchett, więc to oczywiste, że czekam na polskie wydanie
„Sheperd’s Crown”. Właściwie uświadomiłam sobie jakiś czas
temu, że właśnie polskie wydania Pratchetta są dla mnie jakieś
takie… podstawowe. Może dlatego, że mam po prostu połowę Dysku
zgromadzoną po polsku, może dlatego, że bardzo lubię tłumaczenia
Piotra W. Cholewy, a może z jeszcze jakiegoś nieuświadamianego
powodu – nie wiem. Niemniej: czekam. Trochę ze smutkiem, bo to
jednak tom ostatni, a trochę z nadzieją, bo bardzo lubię Tiffany.
Zobaczymy.
__________________________________
Co prawda nie wiem,
czy to nie rodzaj niedźwiedziej przysługi, ale ponominuję sobie –
dziewczyny, z którymi o Doktorze rozmawiamy, więc się nie obrażą
(nie obrazicie się, prawda?), czyli Ćmę książkową, Judith , Hadynę
i Milvannę.
To teraz już wiecie, co możecie zrobić, jak Wam się wpis przez
przypadek skasuje. A jeśli są tu jacyś nieujawniający się fani
Doktora, z którymi jeszcze o serialu nie rozmawiałam, bo się nie złożyło, niech się śmiało nominacjami częstują, zostawiam tu
przygarść do rozebrania (wiecie sami, jak działa napis „książki
do rozebrania”, więc podstępna będę).
czy to nie rodzaj niedźwiedziej przysługi, ale ponominuję sobie –
dziewczyny, z którymi o Doktorze rozmawiamy, więc się nie obrażą
(nie obrazicie się, prawda?), czyli Ćmę książkową, Judith , Hadynę
i Milvannę.
To teraz już wiecie, co możecie zrobić, jak Wam się wpis przez
przypadek skasuje. A jeśli są tu jacyś nieujawniający się fani
Doktora, z którymi jeszcze o serialu nie rozmawiałam, bo się nie złożyło, niech się śmiało nominacjami częstują, zostawiam tu
przygarść do rozebrania (wiecie sami, jak działa napis „książki
do rozebrania”, więc podstępna będę).
Comments
Dziękuję za nominację! ;*
Pewnie, że się nie obrażam 😀 Bardzo fajny tag i na pewno skorzystam i to całkiem niedługo 😉
Author
Po cichu liczyłam, że się nie oprzesz ;). Bardzo jestem ciekawa, co tam Doktorzy wyszperają w Twoich książkowych upodobaniach ;).
Oczywiście, że nie :)! Czytałam i myślałam "jeśli mnie nie nominowała, to ukradnę", ale, na szczęście, mogę robić legalnie a nie "na Tardis".
Author
"Na Tardis" — piękne :D. Cieszę się bardzo w takim razie, choć kto wie, gdzie by Cię Tardis zaniosła ;).
Tag połączony z uroczymi zdjęciami doktorów? TAK!;>
Author
To cudnie :D.