Słuchajcie, jest
gorąco. Wiem, że na pewno to zauważyliście (nie dało się nie
zauważyć), ale jakoś do tej pory udawało mi się walczyć z
upałem tylko drobnym narzekaniem (na to, że jest gorąco – czasem
stwierdzenie takich oczywistych prawd ratuje człowieka). Ale chyba
przeżywam jakieś przesilenie, czego widomym znakiem jest to, że
zupełnie zapomniałam wczoraj zapowiedzieć dzisiejszej notki.
Wykorzystuję zatem okazję, żeby napisać dzisiaj taki na wpół
żartobliwy przegląd tego, co można robić z książkami, jeśli
przez wzgląd na upały ma się problem z czytaniem.
gorąco. Wiem, że na pewno to zauważyliście (nie dało się nie
zauważyć), ale jakoś do tej pory udawało mi się walczyć z
upałem tylko drobnym narzekaniem (na to, że jest gorąco – czasem
stwierdzenie takich oczywistych prawd ratuje człowieka). Ale chyba
przeżywam jakieś przesilenie, czego widomym znakiem jest to, że
zupełnie zapomniałam wczoraj zapowiedzieć dzisiejszej notki.
Wykorzystuję zatem okazję, żeby napisać dzisiaj taki na wpół
żartobliwy przegląd tego, co można robić z książkami, jeśli
przez wzgląd na upały ma się problem z czytaniem.
Porządkowanie. O
ile nie postanowimy porządkować
wielkiej kilkunastotysięcznotomowej kolekcji (wtedy skutek może być
odwrotny do zamierzonego), możemy całkiem nieźle spędzić czas
zaprowadzając jako
taki ład w naszych zbiorach. Albo przynajmniej w ostatnich
nabytkach. Zasuwamy żaluzje/rolety/zasłony, przygotowujemy sobie
zapas zimnych napojów i leniwym ruchem posuwisto-zwrotnym
przekładamy książki z miejsca na miejsce, przy okazji podczytując,
przeglądając i notując. Jak może pamiętacie z tej notki o sprzątaniu,
jestem raczej mało efektywnym sprzątaczem książek, ale nie
oznacza to wcale, że takie sprzątanie nie sprawia mi przyjemności.
Więc jeśli macie jeszcze trochę siły – nie jest to rozwiązanie
złe.
ile nie postanowimy porządkować
wielkiej kilkunastotysięcznotomowej kolekcji (wtedy skutek może być
odwrotny do zamierzonego), możemy całkiem nieźle spędzić czas
zaprowadzając jako
taki ład w naszych zbiorach. Albo przynajmniej w ostatnich
nabytkach. Zasuwamy żaluzje/rolety/zasłony, przygotowujemy sobie
zapas zimnych napojów i leniwym ruchem posuwisto-zwrotnym
przekładamy książki z miejsca na miejsce, przy okazji podczytując,
przeglądając i notując. Jak może pamiętacie z tej notki o sprzątaniu,
jestem raczej mało efektywnym sprzątaczem książek, ale nie
oznacza to wcale, że takie sprzątanie nie sprawia mi przyjemności.
Więc jeśli macie jeszcze trochę siły – nie jest to rozwiązanie
złe.
Układanie. Muszę
przyznać, że zazwyczaj wzbraniam się przed układaniem stosików i
staram się trzymać książki na półkach. Niemniej nie jest to zły
pomysł na uporządkowanie sobie czytelniczej kolejki. Przy okazji
możemy zobaczyć ,co mamy, po co trzeba się wybrać do biblioteki,
a nawet odkryć, że z niewiadomych przyczyn na naszej półce
znajduje się książka pożyczona 15 lat temu od sąsiada
(który w międzyczasie i
tak się wyprowadził). Poza tym układanie stosików jest może
adekwatniejszą niż „sprzątanie” nazwą dla tego przekładania
książek, którym się od czasu do czasu zajmuję (ale fakt, że
większość później karnie wraca na półki).
przyznać, że zazwyczaj wzbraniam się przed układaniem stosików i
staram się trzymać książki na półkach. Niemniej nie jest to zły
pomysł na uporządkowanie sobie czytelniczej kolejki. Przy okazji
możemy zobaczyć ,co mamy, po co trzeba się wybrać do biblioteki,
a nawet odkryć, że z niewiadomych przyczyn na naszej półce
znajduje się książka pożyczona 15 lat temu od sąsiada
(który w międzyczasie i
tak się wyprowadził). Poza tym układanie stosików jest może
adekwatniejszą niż „sprzątanie” nazwą dla tego przekładania
książek, którym się od czasu do czasu zajmuję (ale fakt, że
większość później karnie wraca na półki).
Wpis pod patronatem tego oto lisa polarnego, który jest z bycia polarnym bardzo
kontent. Chwilowo troszkę zazdrościmy. Źródło.
Podstawianie. W
taką pogodę nie tylko kot wymaga, żeby ratować go podstawianymi
wszędzie kubkami z wodą, ale także laptop sprawia wrażenie jakby
dyszał ciężko i po kilku minutach oblewa się gorącem, jako ta
bohaterka dziewiętnastowiecznej powieści. Dlatego kilka książek w
formacie A4 w twardych oprawach jest cyklicznie wyciąganych z półek
w celach niestety bardziej nikczemnych niż czytanie. Tę notkę na
ten przykład piszę na cudnym zbiorowym wydaniu „Ekspedycji”
Polcha, Mostowicza i Górnego. Nie jestem z tego dumna – jak tylko
skończą się upały i laptop odżyje, komiks odzyska swoją
pierwotną funkcję.
taką pogodę nie tylko kot wymaga, żeby ratować go podstawianymi
wszędzie kubkami z wodą, ale także laptop sprawia wrażenie jakby
dyszał ciężko i po kilku minutach oblewa się gorącem, jako ta
bohaterka dziewiętnastowiecznej powieści. Dlatego kilka książek w
formacie A4 w twardych oprawach jest cyklicznie wyciąganych z półek
w celach niestety bardziej nikczemnych niż czytanie. Tę notkę na
ten przykład piszę na cudnym zbiorowym wydaniu „Ekspedycji”
Polcha, Mostowicza i Górnego. Nie jestem z tego dumna – jak tylko
skończą się upały i laptop odżyje, komiks odzyska swoją
pierwotną funkcję.
Noszenie. To,
że nie czytamy
nie musi oznaczać,
że wyprawiamy
się gdziekolwiek bez książki. W
końcu nigdy nie wiadomo, kiedy napadnie nas zaciemniona polanka albo
chociaż osłonięty przystanek autobusowy, przez co najdzie nas
nieodparta pokusa, by po książkę sięgnąć.
W końcu każde przesilenie mija i nadchodzi ta błoga chwila, czyli
powrót zdolności do
czytania (i ochłodzenie). A
wtedy biada, że zostawiliśmy książkę samą biedną w domu.
że nie czytamy
nie musi oznaczać,
że wyprawiamy
się gdziekolwiek bez książki. W
końcu nigdy nie wiadomo, kiedy napadnie nas zaciemniona polanka albo
chociaż osłonięty przystanek autobusowy, przez co najdzie nas
nieodparta pokusa, by po książkę sięgnąć.
W końcu każde przesilenie mija i nadchodzi ta błoga chwila, czyli
powrót zdolności do
czytania (i ochłodzenie). A
wtedy biada, że zostawiliśmy książkę samą biedną w domu.
Osłanianie.
Można też
wykorzystać książkę bardzo nachalnie (z braku lepszego słowa)
jako dodatkowy filtr przeciwsłoneczny, siedząc sobie z nią na
balkonie i osłaniając się przed prażącym słońcem. Albo chociaż
przed jego blaskiem. Nie zawsze udaje się przy okazji czytać, ale
to już inna sprawa (trzeba wybrać swoje priorytety w danej chwili).
Poza tym z obserwacji zauważyłam, że przy bliskim osłonięciu
czytelnik taki może zapaść w sen, a jak wiemy sen ma właściwości
regeneracyjne. Zregenerowany zatem tym chętniej powróci do lektury.
Można też
wykorzystać książkę bardzo nachalnie (z braku lepszego słowa)
jako dodatkowy filtr przeciwsłoneczny, siedząc sobie z nią na
balkonie i osłaniając się przed prażącym słońcem. Albo chociaż
przed jego blaskiem. Nie zawsze udaje się przy okazji czytać, ale
to już inna sprawa (trzeba wybrać swoje priorytety w danej chwili).
Poza tym z obserwacji zauważyłam, że przy bliskim osłonięciu
czytelnik taki może zapaść w sen, a jak wiemy sen ma właściwości
regeneracyjne. Zregenerowany zatem tym chętniej powróci do lektury.
A
czy Wy używacie przy tej pogodzie książek do jeszcze innych celów?
czy Wy używacie przy tej pogodzie książek do jeszcze innych celów?
____________________________
A jutro będzie o
sprawach aktualnych, mniej więcej w każdym razie.
sprawach aktualnych, mniej więcej w każdym razie.
Comments
Jako podkładkę pod myszkę, wstyd się przyznać.
Author
*szeptem* Prawda, i mnie się zdarzyło ;).