Nie
wiem, czy Wy też tak macie, ale ja często znajdując w książce
wyrażenie, które wyjątkowo mi się podoba albo uważam, że jest
niezwykle trafne, oznajmiam radośnie reszcie domowników, że
powinniśmy koniecznie wprowadzić je do użycia. I czasami się
przyjmuje, czasami nie, ale nie ustaję w wysiłkach, oczywiście.
wiem, czy Wy też tak macie, ale ja często znajdując w książce
wyrażenie, które wyjątkowo mi się podoba albo uważam, że jest
niezwykle trafne, oznajmiam radośnie reszcie domowników, że
powinniśmy koniecznie wprowadzić je do użycia. I czasami się
przyjmuje, czasami nie, ale nie ustaję w wysiłkach, oczywiście.
Podobnie
miałam zresztą z wymierającymi słowami, z których kilka
przynajmniej staram się zaadaptować (wiecie, jednak nie w każdym
kontekście da się użyć każdego wyrażenia, niestety; albo
stety). Z powiedzonkami postaci literackich jest podobnie. Aczkolwiek
nie zawsze chodzi o powiedzonka, czasami to jest kwestia podłapania
jakiegoś wyjątkowego tekstu, spostrzeżenia, niekoniecznie później
powracającego czy powtarzającego się w jakikolwiek sposób w samej
fabule. Dlatego tak sobie pomyślałam, że może dzisiaj podzielę
się z Wami takimi sformułowaniami, które świadomie lub nie
podłapałam z przeróżnych lektur.
miałam zresztą z wymierającymi słowami, z których kilka
przynajmniej staram się zaadaptować (wiecie, jednak nie w każdym
kontekście da się użyć każdego wyrażenia, niestety; albo
stety). Z powiedzonkami postaci literackich jest podobnie. Aczkolwiek
nie zawsze chodzi o powiedzonka, czasami to jest kwestia podłapania
jakiegoś wyjątkowego tekstu, spostrzeżenia, niekoniecznie później
powracającego czy powtarzającego się w jakikolwiek sposób w samej
fabule. Dlatego tak sobie pomyślałam, że może dzisiaj podzielę
się z Wami takimi sformułowaniami, które świadomie lub nie
podłapałam z przeróżnych lektur.
Radamsa!
Nabytek
językowy stosunkowo nowy – dopiero przy powtórce z Muminków
zauważyłam, że w przecudownej „Zimie Muminków” Przodek,
którego zimową nocą w domu odkrywa Muminek, zasadniczo nie mówi,
a jeśli już mówi to w dość specyficzny sposób. A kiedy się
denerwuje, wykrzykuje „radamsa!”, co zasadniczo może
znaczyć wszystko, ale jak pięknie oddaje językową ekspresję.
Nadaje się do zastosowania praktycznie zawsze, a szczególnie w
sytuacjach typu uciekający autobus, młotek obsługiwany nieuważnie
czy przypalony obiad. Nie mam pojęcia, czy „radamsa” to
zasługa tłumaczki, czy pojawia się w takim brzmieniu w oryginale,
w każdym razie u mnie zastępuje większość mniej pięknych
wykrzyknień w nie takich znowu przyjemnych sytuacjach.
językowy stosunkowo nowy – dopiero przy powtórce z Muminków
zauważyłam, że w przecudownej „Zimie Muminków” Przodek,
którego zimową nocą w domu odkrywa Muminek, zasadniczo nie mówi,
a jeśli już mówi to w dość specyficzny sposób. A kiedy się
denerwuje, wykrzykuje „radamsa!”, co zasadniczo może
znaczyć wszystko, ale jak pięknie oddaje językową ekspresję.
Nadaje się do zastosowania praktycznie zawsze, a szczególnie w
sytuacjach typu uciekający autobus, młotek obsługiwany nieuważnie
czy przypalony obiad. Nie mam pojęcia, czy „radamsa” to
zasługa tłumaczki, czy pojawia się w takim brzmieniu w oryginale,
w każdym razie u mnie zastępuje większość mniej pięknych
wykrzyknień w nie takich znowu przyjemnych sytuacjach.
Przodek. Źródło.
Stówą,
panie kustosz, stówą
panie kustosz, stówą
Nabytek
dość dawny, jakoś jeszcze z podstawówki, zaczerpnięty z
„Niesamowitego dworu” Zbigniewa Nienackiego, czyli jednej z
przygód Pana Samochodzika. Kontekst jest taki, że pan Tomasz
zostaje kustoszem dworu na prowincji, wokół którego zaczynają się
dziać różne dziwne rzeczy. Razem z nim muzeum w owym dworze mają
zakładać panna Basia i student Bigos. Oczywiście dostajemy scenę
pościgu, czego wymaga przyjęta konwencja, w czasie której student
Bigos naigrawa się z dziwacznego wehikułu pana Tomasza, wykrzykując
z tylnego siedzenia „stówą, panie kustosz, stówą!”.
Rzecz jasna wkrótce pojazd osiąga zupełnie niebotyczną prędkość,
a skonfundowany Bigos musi ugryźć się w język. Od czasu
przeczytania tej historii używam tego sformułowania okazjonalnie w
czasie jazdy samochodem w charakterze pasażera. W praktyce stanowi
dla mnie trochę taki synonim do „jedź z dozwoloną
prędkością”, no i zgodnie z ograniczeniami samochodu. Taka
jestem poprawna.
dość dawny, jakoś jeszcze z podstawówki, zaczerpnięty z
„Niesamowitego dworu” Zbigniewa Nienackiego, czyli jednej z
przygód Pana Samochodzika. Kontekst jest taki, że pan Tomasz
zostaje kustoszem dworu na prowincji, wokół którego zaczynają się
dziać różne dziwne rzeczy. Razem z nim muzeum w owym dworze mają
zakładać panna Basia i student Bigos. Oczywiście dostajemy scenę
pościgu, czego wymaga przyjęta konwencja, w czasie której student
Bigos naigrawa się z dziwacznego wehikułu pana Tomasza, wykrzykując
z tylnego siedzenia „stówą, panie kustosz, stówą!”.
Rzecz jasna wkrótce pojazd osiąga zupełnie niebotyczną prędkość,
a skonfundowany Bigos musi ugryźć się w język. Od czasu
przeczytania tej historii używam tego sformułowania okazjonalnie w
czasie jazdy samochodem w charakterze pasażera. W praktyce stanowi
dla mnie trochę taki synonim do „jedź z dozwoloną
prędkością”, no i zgodnie z ograniczeniami samochodu. Taka
jestem poprawna.
Czuję
się, jakby mnie kot wypluł
się, jakby mnie kot wypluł
To
z kolei nie wiem, czy nie jest tak w ogóle angielski idiom, ale
podłapałam to od gospodyni Gilbertów, Zuzanny, chyba z „Rilli
ze Złotego Brzegu” L. M. Montgomery. Idealnie obrazuje moje
odczucia w trakcie przeziębień, migren albo ogólnego zmęczenia i
zniechęcenia. Ponieważ jest w użyciu od lat – i jakoś tak się
rozeszło ogólnie po rodzinie – pojawiły się już bardziej
drastyczne warianty, mające podkreślić, jak źle czuje się osoba
wygłaszająca ten tekst, w rodzaju „czuję się, jakby kot mnie
starannie przeżuł, a potem wypluł”. Kot odnosi się do nich
ze stoickim spokojem, ale jak się zdenerwuje wygląda, jakby
faktycznie chciał kogoś zjeść i wypluć.
z kolei nie wiem, czy nie jest tak w ogóle angielski idiom, ale
podłapałam to od gospodyni Gilbertów, Zuzanny, chyba z „Rilli
ze Złotego Brzegu” L. M. Montgomery. Idealnie obrazuje moje
odczucia w trakcie przeziębień, migren albo ogólnego zmęczenia i
zniechęcenia. Ponieważ jest w użyciu od lat – i jakoś tak się
rozeszło ogólnie po rodzinie – pojawiły się już bardziej
drastyczne warianty, mające podkreślić, jak źle czuje się osoba
wygłaszająca ten tekst, w rodzaju „czuję się, jakby kot mnie
starannie przeżuł, a potem wypluł”. Kot odnosi się do nich
ze stoickim spokojem, ale jak się zdenerwuje wygląda, jakby
faktycznie chciał kogoś zjeść i wypluć.
Jak
tu nie kupić, kiedy takie tanie
tu nie kupić, kiedy takie tanie
Zadomowiło
się w moim domu rodzinnym na dobre, kiedy zachwycona „Świętem
przebiśniegu” Bohumila Hrabala zaczęłam podrzucać książkę
kolejnym członkom rodziny. W zbiorze opowiadań słowa te padają z
ust bohatera, który jest wielkim zbieraczem właściwie wszystkiego,
najczęściej przedmiotów zupełnie nieprzydatnych, ale
występujących w jego zbiorach w ogromnej liczbie – w rodzaju
kamizelek bez guzików. Mimo to, tekst jest w ciągłym domowym
użyciu zarówno w przypadku zakupów i zdobyczy nieudanych, jak i
tych jak najbardziej udanych. Najczęściej kwitujemy tak zakupy
niekoniecznie potrzebne, ale takie, przed którymi człowiek nie mógł
się oprzeć. No po prostu jak tu nie kupić, kiedy takie tanie!
się w moim domu rodzinnym na dobre, kiedy zachwycona „Świętem
przebiśniegu” Bohumila Hrabala zaczęłam podrzucać książkę
kolejnym członkom rodziny. W zbiorze opowiadań słowa te padają z
ust bohatera, który jest wielkim zbieraczem właściwie wszystkiego,
najczęściej przedmiotów zupełnie nieprzydatnych, ale
występujących w jego zbiorach w ogromnej liczbie – w rodzaju
kamizelek bez guzików. Mimo to, tekst jest w ciągłym domowym
użyciu zarówno w przypadku zakupów i zdobyczy nieudanych, jak i
tych jak najbardziej udanych. Najczęściej kwitujemy tak zakupy
niekoniecznie potrzebne, ale takie, przed którymi człowiek nie mógł
się oprzeć. No po prostu jak tu nie kupić, kiedy takie tanie!
Tak wyglądała przedziwna kolekcja w filmie. Źródło.
Lepszy
nadmiar niż niedobór
nadmiar niż niedobór
To
z kolei zdanie pochodzi z białoruskiej bajki ludowej „O Janku
Poranku, złym kościeju i pięknej królewnie”, którą to
bajkę moja rodzicielka darzy do dzisiaj ogromną niechęcią, jako
że zmuszałam ją podobno do czytania mi jej codziennie, nawet po
kilka razy (co mi przeszło, bo jak się już przyznawałam, nie
lubię, kiedy ktoś mi czyta). Rzecz jest o trzech braciach, bardzo
klasycznie, którzy zamieszkują w lesie i oczywiście różnią się
od siebie bardzo, dwaj starsi – Florek Wieczorek i Nocny Marek –
są raczej dość konformistycznie nastawieni do życia, najmłodszy
Janek Poranek natomiast lubi się wyróżniać. Powiedzenie wzięło
się stąd, że Janek taszczy ze sobą wszędzie wielką lagę,
podczas gdy bracia mają całkiem zgrabne kijaszki do podpierania się
nimi w czasie wędrówki i do ewentualnej obrony przed zagrożeniem.
Oczywiście okazuje się, że lepszy nadmiar niż niedbór, i że
wielka laga to jednak jest klucz do zdobycia królewny i pokonania
złego kościeja. Powiedzenie idealnie nadające się do wygłoszenia
w momencie, kiedy na progu domu zjawiają się zupełnie
niespodziewanie jakieś książki, których nie ma gdzie położyć,
no ale lepszy nadmiar niż niedobór, więc miejsce w końcu się
znajdzie.
z kolei zdanie pochodzi z białoruskiej bajki ludowej „O Janku
Poranku, złym kościeju i pięknej królewnie”, którą to
bajkę moja rodzicielka darzy do dzisiaj ogromną niechęcią, jako
że zmuszałam ją podobno do czytania mi jej codziennie, nawet po
kilka razy (co mi przeszło, bo jak się już przyznawałam, nie
lubię, kiedy ktoś mi czyta). Rzecz jest o trzech braciach, bardzo
klasycznie, którzy zamieszkują w lesie i oczywiście różnią się
od siebie bardzo, dwaj starsi – Florek Wieczorek i Nocny Marek –
są raczej dość konformistycznie nastawieni do życia, najmłodszy
Janek Poranek natomiast lubi się wyróżniać. Powiedzenie wzięło
się stąd, że Janek taszczy ze sobą wszędzie wielką lagę,
podczas gdy bracia mają całkiem zgrabne kijaszki do podpierania się
nimi w czasie wędrówki i do ewentualnej obrony przed zagrożeniem.
Oczywiście okazuje się, że lepszy nadmiar niż niedbór, i że
wielka laga to jednak jest klucz do zdobycia królewny i pokonania
złego kościeja. Powiedzenie idealnie nadające się do wygłoszenia
w momencie, kiedy na progu domu zjawiają się zupełnie
niespodziewanie jakieś książki, których nie ma gdzie położyć,
no ale lepszy nadmiar niż niedobór, więc miejsce w końcu się
znajdzie.
Na
litość!
litość!
To
rzecz jasna Pratchett, z którego twróczości wysupłałam dla
siebie więcej niż to jedno powiedzonko, ale to jest chyba moje
ulubione. To okrzyk Nac Mac Feeglów, niebieskoskórych i bardzo
szkockich małoludów, które są niezwykle dzielne, pitne i bitne.
Szczerze mówiąc nie pamiętam, czy pochodzi z przekładów Cholewy
czy Grupińskiej-Malińskiej, w każdym razie pojawił się w tomach
o Tiffany Obolałej (czy też Akwili Dokuczliwej, zależnie od
tłumaczenia). Zwykle wygłaszam go wtedy, kiedy dzieje się coś
wymagającego szybkiego komentarza – odpowiednio zmodulowany głos
pozwala dostosować okrzyk do okazji. Może więc to być „na
litość!” radosne, smutne, oburzone i tak dalej. Bardzo
funkcjonalne, polecam.
rzecz jasna Pratchett, z którego twróczości wysupłałam dla
siebie więcej niż to jedno powiedzonko, ale to jest chyba moje
ulubione. To okrzyk Nac Mac Feeglów, niebieskoskórych i bardzo
szkockich małoludów, które są niezwykle dzielne, pitne i bitne.
Szczerze mówiąc nie pamiętam, czy pochodzi z przekładów Cholewy
czy Grupińskiej-Malińskiej, w każdym razie pojawił się w tomach
o Tiffany Obolałej (czy też Akwili Dokuczliwej, zależnie od
tłumaczenia). Zwykle wygłaszam go wtedy, kiedy dzieje się coś
wymagającego szybkiego komentarza – odpowiednio zmodulowany głos
pozwala dostosować okrzyk do okazji. Może więc to być „na
litość!” radosne, smutne, oburzone i tak dalej. Bardzo
funkcjonalne, polecam.
Nac Mac Feegle z całą kolekcją użytecznych cytatów. Stąd.
A
czy Wy również podkradacie sobie teksty z książek na użytek prywatny?
czy Wy również podkradacie sobie teksty z książek na użytek prywatny?
____________
Jutro
wciąż jeszcze nie recenzja, jutro pozostaniemy w klimacie słownym.
wciąż jeszcze nie recenzja, jutro pozostaniemy w klimacie słownym.
Comments
Ja z Montgomery – chyba od Judysi z książek o Pat? – podkradłam "już nigdy nie przyszedł do siebie" (w różnych wariantach). No i całkiem sporo Chmielewskiej, zwłaszcza od pana Muldgaarda, ale też Lesiowe "Są tu buty, których śpiew byłby milszy pani uszom".
Author
Montgomery to jest kopalnia, prawda :-)? Zupełnie zapomniałam, ale jeszcze od niej podłapałam "ludzi znających Józefa", to też jest znakomity tekst. A od Chmielewskiej chyba nic nie wyniosłam, mimo wszystko nie do końca umiem się w jej książkach odnaleźć, chociaż te o Janeczce i Pawełku bardzo lubię. Sformułowanie odnośnie butów – piękne!
Jeśli chodzi o „Jak tu nie kupić, kiedy takie tanie”, to przejęłam nie tylko powiedzonko, ale i całą filozofię, zwłaszcza kiedy przychodzi do kupowania książek 🙂 Mój narzeczony zresztą ma to samo, ale on już idzie na całego w tym absurdalnym hrabalowskim kierunku – uparł się ostatnio, że kupi sobie książkę o mostach i przęsłach betonowych, choć z budownictwem lub czymkolwiek w tym stylu nie ma nic wspólnego. Bo tanie, i ciekawe 😉
A tak na marginesie – bardzo lubię tę ekranizację (że książkę lubię to chyba nawet nie ma sensu pisać, bo to oczywiste) i uważam, że Jaromír Hanzlík jest po prostu stworzony do ról takich hrabalowskich szaleńców! Jako stryj Pepin w „Postrzyżynach” był doskonały.
Author
Prawda? Idealna jest to filozofia, chociaż jak wiemy – niebezpieczna. W ten sposób u nas w domu wylądował na przykład czeski podręcznik do parazytologii, więc w sumie przęsła i mosty są zupełnie dla mnie zrozumiałym uzupełnieniem biblioteczki :-).
Ekranizacja jest wspaniała – bardzo lubię cały jej klimat, co prawda różniący się od książki (mniej jest tam tych ciemnych i ponurych stron), ale cudownie wyłapujący te hrabalowskie perełki – pościg za dzikiem chociażby (swoją drogą – jaki to jest w książce mistrzowski opis!). A Hanzlík jest świetnym aktorem, zgadzam się: jego Pepin jest nie tylko przekonujący, on nawet ma ten błysk w oku, że jemu się od razu chce uwierzyć (i relacja z Marią wypada naturalnie). Poza tym mnie zawsze rozbraja, że grywał też w ekranizacjach tych różnych operetek, które się u Hrabala tak często podśpiewuje ;-).
Spora część używanych przeze mnie w języku codziennym konstrukcji (imiesłowy uprzednie <3) pochodzi od Cezara. I jeszcze mam "kocopoły", ale nie wiem, gdzie to słowo przeczytałem 🙂
Author
U, to taki wzór na poważnie! U mnie Cezar pojawia się głównie w kontekście krojenia ciasta ;-).
Cezar w krojeniu ciasta? "Przybyłem, zobaczyłem, pokroiłem"? Czy "okruchy zostały rzucone"? No, chyba, że ciasto jest krnąbrne, to wtedy mam nadzieję, że nie wołasz nań, jak na Brutusa? 😉
Author
Jakie doskonałe pomysły na wykorzystanie Cezara przy krojeniu ciasta! Ale ja tylko korzystam wtedy z okazji, żeby wykorzystać "Gallia est omnis divisa in partes tres" ;-). Chyba, że trzeba ukroić więcej kawałków, wtedy już tak dobrze nie pasuje.
Jakżesz mogłem zapomnieć o "De Galia"…
Wczoraj właśnie ktoś przypomniał mi o "ludziach, którzy znają Józefa" – chyba muszę zacząć używać tego powiedzenia;)
Raczej nie przejmuję cytatów z książek, a przynajmniej w tym momencie nic takiego nie przychodzi mi do głowy. Może oprócz Chmielewskiej ("mrowie a mrowie") Jeśli już, wolę cytaty z filmów ("tu jest jakby luksusowo!";)
Author
Koniecznie! 🙂 Poza tym, jak uczy książka, łatwiej jest wtedy znajdować porządnych ludzi ;-).
"Li i jedynie" z Musierowicz oraz "smrodek dydaktyczny" Wańkowicza stosuję nagminnie:)
Author
O, "li i jedynie" słyszałam i widziałam w użyciu, do mojego zasobu jakoś nigdy nie weszło, a dobre jest! 🙂
Dziękuję za przypomnienie mi o "radamsa!" jako wytrychu językowym, gdy łacina kuchenna staje nie na miejscu 🙂
Author
Tak, tak, to jest świetny zamiennik, ma wszystko, czego potrzeba, łącznie z odpowiednio umiejscowionym "r" :-).
Ja mam z Chmielewskiej "chromolę" oraz co bardziej barwne, a niewulgarne przestępstwa (Kurza ich parszywa, nie dojona, w galaktykę kopana, z wiaderkiem węgla kolczastym drutem przez most Poniatowskiego w te i nazad ganiana, zardzewiała morda!).
Author
Barwnie! Chmielewska wpływowa jednak jest :-).